Krótki instruktaż systemd: wstęp


Systemd jest kolejną próbą wymiany procesu init w Linuksie, dodatkowo z ambicją zarządzania sesją użytkownika. Projektowany przez ostatnie dwa lata czerpie garściami z upstart (Ubuntu od 2006, Fedora od 2008), launchd (Darwin) i SMF (Solaris 10). Szeroki opis znajduje się na stronie projektu, na stronach podręcznika man i blogu głównego autora. Ja ograniczę się do opisania cech szczególnych. systemd wciąż zmienia się pod wpływem sugestii użytkowników, więc część informacji może się zdezaktualizować.

Wszystkie zarządzane zasoby zebrane są w jednostkach. Szczegółowy opis będzie przedmiotem kolejnych wpisów z cyklu. Konfiguracji jednostek dokonuje się w plikach formatu .ini, zawierających od jednej do trzech sekcji:

  • [Unit] zawiera informacje ogólne, jak opis jednostki, wymagania, opcje startu
  • [Install] zawiera wskazówki dotyczące włączania jednostek ( think chkconfig on)
  • sekcja konfigurująca ustawienia właściwe dla konkretnego typu jednostki

Systemd potrafi zinterpretować wiele tradycyjnych plików konfiguracyjnych w Linuksie i tworzyć jednostki na ich podstawie. Jeśli jednak istnieje już plik konfiguracji jednostki, ma on pierwszeństwo nad tradycyjnych plikiem. Daje to możliwość stopniowej migracji systemu przez zastępowanie kolejnych plików tradycyjnych plikami natywnymi, systemd–owymi.

Siłą rzeczy systemd jest porównywany z upstart. Upstart, chociaż szeroko przyjęty, rewolucji nie zrobił — większość dystrybucji wciąż korzysta z niego w trybie zgodności z SysV. Wynika to po części ze sposobu działania zależności w upstart. Jest to rozwiązanie oparte na zdarzeniach. Przykład: demony syslog, D-Bus i NetworkManager. Do działania wymagają siebie w takiej właśnie kolejności.

W upstart zakończony start syslog emituje zdarzenie. Na ten sygnał startowany jest D-Bus. Zakończenie startu D-Bus jest sygnałem do uruchomienia NetworkManagera.

Systemd zarządza usługami¹ w sposób totalny. Próba odwołania do interfejsu NetworkManagera na szynie D-Bus jest sygnałem do startu tej usługi. NM nawiązujący połączenie z D-Bus powoduje start tego ostatniego, a otwarcie /dev/log wyzwala start sysloga. Możliwe jest to dzięki zarządzaniu przez systemd gniazdami reprezentującymi usługi. Wszystkie zależności startowane są na żądanie, jak najwięcej równocześnie. Upstart wykonuje więc zadania po kolei. Systemd patrząc na pożądany efekt końcowy startuje usługi, które go zapewnią, możliwie równolegle.

Zarządzanie gniazdami przez systemd daje dodatkowy efekt uboczny w postaci zwiększenia niezawodności komunikacji. Jeśli demon syslog zakończy się na skutek błędu, zostanie uruchomiony ponownie przy kolejnym komunikacie do przetworzenia. Nie zostaną zerwane połączenia z aplikacjami. Również w przypadku zwykłego restartu syslog przez administratora połączenia nie są kończone. Nie są tracone żadne komunikaty, dłuższy start usługi spowoduje jedynie zbuforowanie przesyłanych danych przez jądro.

systemd korzysta maksymalnie z typowo Linuksowych mechanizmów. Z jednej strony powoduje to brak przenośności, z drugiej daje wygodny interfejs do pokręteł konfiguracyjnych Linuksa.

¹ usługa to tylko jeden typ jednostki, uproszczenie przyjmuje dla rozjaśnienia opisu

Następnie: Usługi

Być jak Ryan Bingham


Przechodzenie przez odprawę dzierżąc w wyciągniętej dłoni kartę lojalnościową to umiejętność dostępna tylko na planie “Up in the air”. W rzeczywistości jest trochę inaczej, ale warto pamiętać o następujących sprawach.

Na pewno przydaje się pewność siebie i rutyna. Wypróżniając kieszenie przed bramką nie warto próbować czegoś sobie oszczędzić. Jak bramka zapiszczy, to i tak nas cofną. Do kuwetki lądują klucze, pasek, dokumenty, osobno laptop. O skrętkę czy inne kable w bagażu na pewno zostaniemy zapytani, oszczędźmy sobie kilku sekund i wyłóżmy je na widok. Podobnie z butami — czasami nie trzeba ich zdejmować, ale dla świętego spokoju róbmy to zawsze.

Krótkie wyprawy bez bagażu głównego wymuszają zabranie kosmetyków do podręcznego. Odbierając kartę pokładową można poprosić o worek na płyny, do którego wrzucamy wszystko co jest płynem (woda kolońska, płyn do soczewek) lub go przypomina (pasta do zębów).

Wybierając miejsce w klasie ekonomicznej warto wybrać jedno z kilku, które nazywam pseudobiznes — są to miejsca przy wyjściach awaryjnych. Zaletą tych miejsc jest większy odstęp od fotela z przodu, pozwalający wygodnie się rozciągnąć. Wadą — konieczność umieszczenia całego bagażu nad głową i zazwyczaj ograniczony przez skrzydła widok za oknem. Jak najbardziej do zniesienia, jeśli planujemy podróż przespać i nie potrzebujemy gmerać w plecaku.


Sen lub świat przez brudne okienko — do wyboru.

Z uwagi na obecność wyjść awaryjnych, stewardessa może nas czasem spytać, czy wiemy jak je obsługiwać i czy mamy wystarczającą siłę. Dobrze jest w tym momencie nie odpowiedzieć ,,Wiem, robiłem to wiele razy''.

Gdy do odlotu zostało niewiele czasu, a kolejka przy check-inach się dłuży, warto podejść do kogoś z obsługi i wskazać na zbliżający się czas odlotu. Najczęściej skończy się to skierowaniem do zwykle pustego okienka klasy biznes. Można też od razu skierować tam swoje kroki, koniecznie z uśmiechem i pewnością siebie emanującą z postawy. Czasem się udaje.

Im bliżej godziny odlotu, tym bardziej trzeba czytać wszystko dookoła. Można wypatrzyć bramkę wydzieloną dla osób, którym zostało mniej niż pół godziny do odlotu.

Przy częstszych lotach warto wyrobić sobie kartę lojalnościową, np. Miles&More. Tak czy siak podróżujemy, zaoszczędźmy sobie na wakacyjny bilet dla Drugiej Połowy. Mile nabijać można też za wynajem samochodów w Hertzt.

Karta Miles&More przydaje się również przy terminalach do samoodprawy. Znaleźć je można np. na lotnisku Charlesa de Gaulle'a. Skaner paszportów/dowodów osobistych nie zawsze jest na tyle czysty, żeby działać sprawnie.

Lot z więcej niż bagażem podręcznym to zawsze dodatkowy problem — trzeba go nadać, czyli odwiedzić okienko do którego zazwyczaj ciągnie się kolejka. Czasami jest możliwość oddania walizki wcześniej, np. w gdańskim Terminalu Miasto może zrobić to na dzień przed odlotem. W USA nie zdziwmy się, jak przy nadawaniu bagażu wyciągną do nas rękę po kartę kredytową. Tam nawet walizka mieszcząca się w przedziale wagowym pozbawi nas ok. $20.

Najłatwiej oczywiście podróżować tylko z bagażem podręcznym i dokonać odprawy przez sieć, a kartę pokładową wydrukować lub otrzymać na telefon. Druga możliwość działa skutecznie gdy mamy aparat z sensownym wyświetlaczem, powyżej 3〞. W przeciwnym razie czytnik kodów kreskowych może nie odczytać obrazka.

W żadnym razie nie należy się nigdy awanturować, nawet jak Niemcy nas biją. Linie lotnicze są dość wrażliwe na tym punkcie. Lepiej spokojnie wyjaśnić sytuację.


Archived comments:

gstlt 2010-07-31 00:04:55

Nie ma to jak "bezpieczeństwo pasażerów" wymuszane ograniczeniami wolności, prawda? Latałem już tu i ówdzie, wszędzie są obostrzenia na lotniskach, uznaję to za normalne, bo jakoś trzeba zachować bezpieczeństwo, a inaczej trudno. W USA chyba już przesadzili aż nadto. Kiedyś powiedziałem, że nigdy nie będę w USA, jest coraz więcej argumentów, które potwierdzają moją decyzję i jakoś mnie tam nie ciągnie.

Nie wiem gdzie jesteś, ale miłego pobytu i spokojnego powrotu ;)

sziwan 2010-07-31 00:32:48

Nigdy nie rozumiałem fenomenu odprawy przez sieć — poza przypadkami kiedy odprawa na lotnisku jest dodatkowo płatna. I tak trzeba być na lotnisku 40 minut przed odlotem, więc co za różnica czy te 40 minut spędzę czekając w kolejce do fizycznej odprawy, w kolejce do baggage drop-off czy w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. A odprawiając się przez sieć pozbawiamy się możliwości przebukowania biletu w przypadku gdy np. nie zdążymy na lotnisko.

zdz 2010-07-31 01:31:33

Z limitem 40 minut spotkałem się tylko w liniach uważanych za tanie. Najpóźniej jak byłem na lotnisku to 25 minut przed odlotem (jebani francuzi). Starczyło na wydruk karty pokładowej w terminalu, przebiegnięcie przez terminal, security w kolejce priority i wmaszerowanie na pokład samoloty. Nie polecam powtarzania, a jakbym miał pierwszy kartę pokładową w momencie dotarcia na CDG czułbym się minimalnie spokojniej.

sziwan 2010-07-31 14:13:58

Nominalnie 40 minut mają chyba wszyscy, po prostu z normalnymi liniami się łatwiej dogadać w przypadku spóźnienia.

Z upstart do systemd w sobotnie popołudnie


Dzisiaj przystosowałem paczkę, którą zajmuję się w Fedorze (hdapsd) do współpracy z systemd. Systemd jest najnowszym podejściem do zarządzania w Linuksie procesami i usługami na poziomie systemu, operacji cyklicznych i sesji użytkownika.

Moją paczkę od początku wyposażyłem w skrypt współpracujący z upstart, czyli poprzednią próbą unowocześnienia tradycyjnego inita. Upstart jest stosowany w Ubuntu od 2006 roku, w Fedorze od wersji 9, czyli od 2008. Porzucenie upstart w F14 jest gruntowne — systemd współpracuje ze skryptami startowymi SysV, ale zupełnie ignoruje definicje zadań z upstart. Stąd konieczność modyfikacji.

Po kilku kwadransach czytania i modyfikowania wg. wskazówek Lennarta stwierdzam: podoba mi się systemd.

Program, który się zajmuje ma proste zadanie: zatrzymuje pracę dysku twardego, gdy któryś z akcelerometrów wykryje spadek komputera. Dla każdego z chronionych dysków hdapsd musi być uruchomiony osobno. Najlepiej jak najszybciej, żeby objąć dyski nadzorem jak tylko pojawią się w systemie. Do tego odrobina konfiguracji w pliku /etc/sysconfig/hdapsd.

Pierwszym elementem jest regułka wywoływana dla dysków twardych przez udev. Informuje systemd, że dla niewymiennych dysków sda i sdb przydałoby się uruchomić usługę hdapsd:

SUBSYSTEM=="block", KERNEL=="sd[ab]", ATTRS{removable}=="0", TAG="systemd", ENV{SYSTEMD_WANTS}="hdapsd@%k.service"
Podobną regułkę wykorzystywałem, gdy w Fedorze używany był Upstart 0.3. Wersja 0.6 nie potrzebowała regułki. Prawdopodobnie w systemd też będzie (a może już można?) obejść się bez dodatków do udev.

Druga sprawa to definicja usługi już w systemd. Plik /lib/systemd/system/hdapsd@.service wygląda następująco:

[Unit]
Description=%I shock protection daemon

[Service]
EnvironmentFile=/etc/sysconfig/hdapsd
StandardOutput=syslog
SyslogIdentifier=%p(%I)
Nice=-5
ExecStart=/usr/sbin/hdapsd -d %I $(HDAPSD_OPTIONS)

Jest tu przekierowanie standardowego wyjścia z programu do sysloga. Hdapsd ma przełącznik -l, dzięki któremu robi to sam, ale nie każdy program lub skrypt tak potrafi. Dzięki implementacji na poziomie inita programiści nie muszą pisać obsługi syslog samemu.

Uruchomienie z żądanym poziomem Nice to tylko szczyt góry lodowej możliwości regulacji. Moja dusza sysadmina szeroko się uśmiecha, gdy czytam stronę manuala systemd.exec, gdzie podane są wszystkie możliwe przełączniki. A jest ich multum: katalogi, capabilities, UID, GID, ustawienia OOM, parametry planisty I/O, klasy planisty CPU, przywiązania do procesorów itd. Pieczę nad nimi trzyma systemd, więc skrypty startowe mogą składać się z ustawień i nazwy binarki do uruchomienia. Do tej pory osiągnięcie takiej kontroli wiązało się z uruchamianiem wielu pomocniczych progamów (nice, ionice, echo > /proc/…, ulimit, setcap, chrt, su, taskset, …) a czasem wymagało skorzystania z odpowiednich wywołań systemowych już w programie.

Pochwała należy się za dokumentację, która rzadko w linuksanych programach jest odpowiednio obszerna. Systemd opisany jest wyczerpująco, a główny autor na IRCu i poprzez kanał mailowy wyjaśnia wątpliwości.

*** **Archived comments:** **Piotr Pyclik** _2010-07-17 18:00:27_

A może w przystępnych słowach, czym się różni systemd od upstart i z jakich względów ma zostać preferowanym rozwiązaniem w F14? Obserwuję rozwój Fedory, jednak programistą nie jestem, stąd to wszystko nie jest dla mnie zrozumiałe...

**zdz** _2010-07-17 18:08:30_

W przystępnych słowach, hm... Lennart opisał dokładnie u siebie: http://0pointer.de/blog/projects/systemd.html (w tym porównanie z systemd) , kocio pisał też kiedyś na linuxnews.pl , plan na F14 jest tu: https://fedoraproject.org/wiki/Features/systemd
Powtarzać tego wszystkiego raczej nie ma po co. IMO nie wymaga wiedzy programistycznej do zrozumienia.

**Paweł Ciupak** _2010-07-17 23:01:30_

> A może w przystępnych słowach, czym się różni systemd od upstart

Upstart to wymyślaniie koła od nowa, zaś systemd, to wymyślanie koła od nowa drugi raz.

**Stanisław 'dozzie' Klekot** _2010-07-18 23:17:02_

Albo też inaczej: upstart jest broken by design, bo bazuje na podaniu przez opiekuna pakietu wszystkich zależności usługi (rzecz niewykonalna, widziałem w praktyce).
systemd ma szanse działać sprawnie, bo listę zależności sporządza sam. Za usługę jest uznawane coś, co słucha na gnieździe; systemd słucha na tym gnieździe, a przy pierwszym połączeniu startuje stosowną usługę i przekazuje jej gniazdo.
Konstrukcja podobno zaczerpnięta z MacOS X.

**Marek** _2010-07-19 23:29:18_

Witam. Szukając informacji o przywracaniu ext3 do stanu spójnego po nagłej śmierci systemu natrafiłem na tę stronę. Normalnie nie zostawiłbym żadnego wpisu, ale to słońce pomagające czytać zafascynowało mnie...
Pozdro dla autora strony ;)

**zdz** _2010-08-03 07:23:02_

Piotrze: zacząłem pisać, pierwsza notka z cyklu: Krótki instruktaż systemd: wstęp

Więc chcesz użyć SSD do przyspieszenia serwera?


Twój serwer, jak każdy szanujący się, spędzą większość czasu nudząc się oczekując na zakończenie operacji wejścia/wyjścia. Jak mu pomóc?

Na zakup serwera z terabajtem RAMu Cię nie stać. A szkoda, bo obsługiwałby obsceniczną liczbę setek tysięcy IOPS. Macierz SSD też pewnie przekracza limit na kredytówce. Milion operacji wejścia/wyjścia na sekundę — fun! Developerzy linuksa już usuwają wąskie gardła przy współpracy z F5100.

No to z ciężkim sercem decydujemy się tylko na ,,przyspieszenie'' podsystemu dyskowego używając SSD. Tylko co tam wtrynić… jeśli używasz programowego RAID, możesz przejrzeć man mdadm i nauczyć się o write intent bitmap. Który to wib dobrze będzie się czuł na SSD.

Ale to wciąż mało, mało i niewiele daje. OK, spójrzmy trochę wyżej na system plików. Jeśli posadowiłeś dane na ext3/4, XFS to super. Możesz wynieść journal na zewnętrzne urządzenie. Twoja baza danych wesoło zareaguje zwiększeniem ilości możliwych zapisów na sekundę z 200÷300 (HDD) do 10 tysięcy (sprawdzić, czy SSD Intela). Jeśli masz JFS to również możesz zeksternalizować dziennik. Ale mając JFS na produkcji powinieneś bać się $DEITY.

Oczywiście niebycie pingwiniarzem zaprocentowało. Używając ZFS dostępnego w FreeBSD i Solarisie już dawno zastosowałeś dyrektywę log. Obecnie Twój ZIL podkręca licznik zużycia komórek SSD, a Ty czytasz ten wpis celem pośmiania się z przyjaciół drobiu arktycznego.

Załatwiliśmy zapisy, ale wciąż nie wszystko mieści się w buforze i odczyt czeka na odpowiednie położenie mechanicznej głowicy i talerza. Bo za złotówkę można dostać 2,3 GiB talerza w dysku. RAM jako bufor to tylko 0,008 GiB / PLN. SSD gdzieś pośrodku, ze jednego złocisza — jedna dziesiąta GB.

Odczytom pomóżmy jakąś pamięcią podręczną. ZFSowcy ponownie robią zieeeew, bo L2ARC od lat czyni im cuda z wydajnością. Podobnie podśmiewają się (wszyscy dwaj) użytkownicy DragonflyBSD. Tam swapcache załatwia brudną robotę.

Za to w linuksie dostępny jest pierdyliard rozwiązań, z których każde kuleje na inną nóżkę. I gotowe będzie za pół roku. Gimnastykować się można z FS-Cache i udawać, że wcale nie działa tylko z NFS, AFS i iso9660. Bo ma potencjał.

Potencjał ma też dm-cache. Działa na tylko sprawnie, że Facebook po drobnych przeróbkach i przemianowaniu na flashcache stosuje go produkcyjnie.

Można poczuć się jak saper i wypróbować bcache. Autor będzie wdzięczny za pomoc w ustabilizowaniu rozwiązania. Klienci za wysłanie ich danych w kosmos trochę mniej.

Obiecująco wyglądało dm-hstore. Heinz jednak zajął się innymi, bardziej pasjonującymi zabawkami i odłożył swoje dzieło na półkę. Wyraźniejszy jest cleancache, który teoretycznie może być zastosowany z SSD jako zapleczem.

Pozostaje mieć nadzieję, że Josef po zakończeniu walki z O_DIRECT zajmie się trzymania drzewa intencji btrfs na zewnętrznym urządzeniu. A potem dorobi drugi poziom cache w podobny sposób. Może za pół roku.


Archived comments:

krzyszsz 2010-05-03 22:10:07

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale chyba zrobiłeś mały błąd w zdaniu: "Bo za złotówkę można dostać 2,3 GiB talerza w dysku. RAM jako bufor to tylko 0,008 GiB / PLN. SSD gdzieś pośrodku, ze jednego złocisza — jedna dziesiątka GB". SSD ma droższy gigabajt niż gigabajt na talerzu. Nie wiem co to jest ZIL - sprawdzę w wolnej chwili. : ) Wpis jak każdy o ssd, ciekawy. : ) BTW u mnie był ostatnio wpis z dużą ilością komentarzy na ten temat.

zdz 2010-05-03 22:20:18

SSD jest droższe za GB. Za 1zł kupimy 23 razy mniej. Ceny oczywiście obrazują tylko rząd wielkości, a brałem do porównania następujące:
Seagate 2 TB 7200rpm 64MB cache SATA III Barracuda XT SATA600 [ST32000641AS]  869zł
Intel X25-M SSD 80GB (250MB/70MB) [SSDSA2MH080G2C1]  799zł
A-Data 4GB (2x2GB) 2000MHz CL9 Xtreme Series
[AX3U2000XB2G9-2X] 499zł

krzyszsz 2010-05-03 22:34:58

Ok, może się przyczepiłem niepotrzebnie. Chodziło mi o wyrażenie jakiego użyłeś: "jedna dziesiątka" potocznie oznacza liczbę 10 a nie liczbę 0.1.

zdz 2010-05-03 22:36:40

O! Literówka! Już poprawiam, dzięki.

LCF 2010-05-03 23:16:12

"10 tysięcy (sprawdzić, czy SSD Intela)." <- zrobiłeś własne testy czy tylko czytałeś w necie ? Bo mam ciut inne wrażenia jeżeli chodzi o zapisy.

mina86 2010-05-03 23:49:47

Czemu użytkownicy BSD bardziej nie lubią GNU/Linuksa niż zamkniętych systemów?

quackety 2010-05-04 01:12:47

Jest ZFS na FUSE, ale nie testowałem.

Ogólnie, *bardzo* fajny wpis.

pecet 2010-05-04 01:58:21

Czy w przypadku XFS można przenosić journal w locie z partycji z danymi na zewnętrzna i odwrotnie, czy trzeba najpierw odmontować partycję?

mt3o 2010-05-04 06:58:07

Na logikę powinno się odmontować. Zresztą, to bezpieczniej.

rozie 2010-05-05 06:59:01

@mina86: Pewnie zazdrość. *BSD niestety miejscami mocno przegrywa z Linuksami (miejscami oczywiście równie mocno wygrywa). A skoro przy BSD jesteśmy, czy Debian kFreeBSD pozwala na stosowanie ZFS? Z wszystkimi ficzerami?

ejdzej 2010-05-08 09:14:22

"Czemu użytkownicy BSD bardziej nie lubią GNU/Linuksa niż zamkniętych systemów?"

Bo zajmują tę samą niszę ekologiczną.

Route me baby one more time


W czasie jak nie uważałem, zrobienie rozkładania ruchu na różne łącza w Linuksie stało się trywialnie proste. Najprostszy load balancing z preferencją jednego dostawcy zapewnie polecenie:

ip route add default scope global \
   nexthop via 192.168.6.1 dev netia weight 1 \
   nexthop via 192.168.1.1 dev tpsa weight 2

I tyle wystarcza. Upewnić się można sprawdzając ip route show cache. A kiedyś trzeba było kombinować z jakimś policy routing i inne czary.


Archived comments:

Stanisław 'dozzie' Klekot 2010-04-15 14:27:17

E? A to nie jest czasem obecne od ponad pięciu lat?

A policy routing nigdy nie zastępował load balancingu, zdaje się.

zdz 2010-04-15 14:54:04

Dozzie. No właśnie, przespałem to jak się pojawiło. Sieciami więcej się zajmowałem w ubiegłym wieku.

Remigiusz 'lRem' Modrzejewski 2010-04-15 16:22:54

To działa na poziomie pojedynczych pakietów, więc niezbyt się nadaje gdy nexthop to coś innego niż prosty router, czyż nie?

zdz 2010-04-15 17:12:22

Flows.

Marudzenia o używalności


Używalność* to cecha rzeczy, interfejsów i programów objawiająca się naturalnością ich używania. Bez wysiłku i konieczności nauki. Taka intuicyjność nie bierze się z powietrza — wynika z nawiązania do utrwalonych u użytkownika wzorców. Łatwiej to zrozumieć poznawszy kilka zasad.

* zdecydowanie wolę tłumaczenie angielskiego usability jako używalność; o wiele lepiej oddaje sens — łatwość używania — niż promowany gdzieniegdzie termin użyteczność. Ten drugi jawi mi się jako wynikający z obecności rozmaitych funkcji i bliższy angielskiemu usable.

Wynalazek pisma

Najsilniejszym wykorzystaniem wzorców jest nawiązanie do zakorzenionego w kulturze kierunku czytania i pisania. My robimy to od lewej do prawej. Gdy czytamy książkę, fabuła rozwija się na stronach po prawej. Liczby zwyczajowo są tym większe, im dalej w prawo znajdują się na osi liczbowej.

Okno dialogowe w języku europejskim

Odbicie tych zasad widać w kolejności przycisków w oknach dialogowych. Potwierdzenia (,,OK''), zatwierdzenia akcji posuwających interakcję z programem znajdują się z prawej strony. Im dalej w lewo, tym mniej stanowcze jest potwierdzenie czynności, do cofnięcia włącznie.

Identycznie wygląda to w kulturach piszących od prawej do lewej:

Okno dialogowe w języku hebrajskim

Po zmianie ustawień językowych to samo okno dialogowe wygląda jak lustrzane odbicie. Po ikonach widać odwzorowanie akcji z poprzedniego dialogu. Nawet nie znając języka, ale mając w pamięci zasadę zgodności z kierunkiem pisania, można pracować z programem. Wiadomo, że w przypadku konieczności potwierdzenie można na ślepo używać skrajnie lewego przycisku — tam na pewno będzie potwierdzenie.

Użytkownicy nie czytają

W temacie przycisków, dużo daje odpowiednie ich nazywanie. Należy pamiętać, że użytkownicy nie czytają, choćby zależało od tego ich życie.

Mina przeciwpiechotna Claymore
Mina przeciwpiechotna M18A1 Claymore (źródło)

Krótkie komunikaty jeszcze jakoś zauważają, ale już okna dialogowe z przekazami dłuższymi niż 5÷6 znaków wywołują odruchowe tl;dr. Dlatego ważne, żeby przyciski nazwane były zgodnie z powodowaną akcją. Czyli ,,Zapisz'', ,,Porzuć zmiany'', a nie ,,OK'' i ,,Anuluj'' przyozdobione długim zdaniem pytającym, czy utracić modyfikację.

Nie informować o rzeczach oczywistych, nie kazać czytać zbyt długich instrukcji, nie wymagać kilku potwierdzeń tego samego. Mniej pracy, a wrażenia odbiorców programu o wiele lepsze.

Umiar

Zwiększaniu używalności trzeba czasem powiedzieć stop.

Pojemniki do przechowywania szkieł kontaktowych

Przykładowo, pojemniki do przechowywania szkieł kontaktowych — dwie komory z oznaczeniami ,,L'' i ,,R'' dla lewego i prawego oka. ,,Prawy'' oznaczony jest dodatkowo kolorem. Dlaczego? Przed założeniem kontaktów mogą być problemy z odczytaniem liter, natomiast rozpoznanie obecności koloru jest o wiele łatwiejsze.

Można pójść dalej i zróżnicować kształt zakrętek, np. jedna okrągła, druga ośmiokątna. I chociaż dałoby to trzeci sposób rozróżnienia komór, to jest to pójście zbyt daleko. Jeśli ktoś w ogóle nie widzi, to soczewki kontaktowe na nic mu się nie przydadzą.

(jednym z moich ulubionych przykładów niemyślenia o odbiorcy jest panel alarmowy, z napisem w alfabecie Braille'a. Wersja dla niewidzących brzmi tak samo, jak napisane powyżej dla wszystkich — ,,w razie zagrożenia wciśnij czerwony przycisk'').

Wszystko na jedno kopyto

Częstym błędem jest różne traktowanie takich samych elementów interfejsu. Weźmy taką stronę Banku Zmniejszającego Oprocentowanie:

mbank screenshot

Na stronie jest kilka elementów pełniących funkcję nagłówka — składają się ze strzałki i tekstu. Prawie wszystkie są ozdobnikami, odnośnik do właściwego tekstu znajduje się poniżej. No właśnie, prawie. Najważniejszy element strony, nagłówek ,,↘Logowanie'' sam jest łączem, a pod spodem znajdują się odnośnik do strony o bezpieczeństwie. Harmonia korzystania jest zaburzona. Notorycznie zamiast wybierać stronę logowania trafiam na informację o zabezpieczeniach. W przypadku pozostałych nagłówków, aby dostać się do opisywanych przez nie danych trzeba kliknąć poniżej.

Spójność jest najważniejsza. Elementy wyglądające tak samo powinny zachowywać się tak samo.


Archived comments:

jam łasica 2010-04-11 17:55:11

Nie jestem do końca przekonany co do kolejności przycisków w podanym przykładzie :) Na przykład, dlaczego domyślny (czyli prawdopodobnie najczęściej używany) "Zapisz jako" jest na samym końcu? Taki układ jest też "nieużywalny" dla 90% użytkowników, ponieważ Windows ma inny layout, a przyzwyczajenia jak wiadomo są bardzo silne (ale i tak jest lepiej niż w nowym ubuntu: http://yokozar.org/blog/archives/194 :P).

zdz 2010-04-11 19:12:44

Windows wzorem używalności nie jest. Natomiast to co dizajnerzy Ubuntu zrobili jest dziwne i brakuje jasnego wytłumaczenia. Obecnie wygląda jak bezmyślna kalka z Mac OS X.

sprae 2010-04-11 19:36:56

Nie mogę się zgodzić z Jam Łasica. W tym konkretnym przypadku najczęściej używanym przyciskiem jest "Zamknij bez zapisywania". "Zapisz" najczęściej jest używane w pasku narzędziowym lub menu.
Co do kolejności przycisków hierarchia jest ustalona od najmniej bezpiecznej do najbardziej bezpiecznej. Wynika to zapewne z tego, że najbardziej znaczący przycisk jest w lewym dolnym rogu czyli zgodnie z ogólnymi zasadami HIG (bo najłatwiej w niego trafić).

red 2010-04-12 12:03:18

jam łasica: Windows wszystko ma inaczej, nawet w FF przycisk "Przywróć ostatnie zamknięte zakładki" przy starcie przeglądarki masz w odwrotnej kolejności niż na L, i w ten sposób ostatnio skasowałem zakładki znajomemu, bo jak Zdzichu pisze nie przeczytałem tylko na ślepo szukałem gdzieś po prawej przycisku "Przywróć". A strona mBanku strasznie nie udana.

Marcin Kosedowski 2010-04-12 16:20:12

Ja nigdy nie mogę się przestawić z kolejności Zapisz/ Odrzuć/ Anuluj z Linuksa z tą, która jest pod Windowsem.

Wydaje mi się, że pod Linuksem jest bezpieczniej - jeśli kliknąłem w iksa przypadkiem (o ile to możliwe), to najbliżej kursora jest "anuluj", a podświetlona opcja aktywowana enterem to "zapisz".

Co do soczewek, to nie wiem po co odróżniać pojemniki. Jak nosiłem soczewki to zakręcałem je jak popadnie i nie przejmowałem się czy zielona nakrętka jest do lewej czy do prawej.

Pustelnik 2010-04-12 16:45:25

@Kosa "Co do soczewek(...)" Bo najwyraźniej nie masz różnych wad w każdym oku.

Marcin Kosedowski 2010-04-12 18:17:04

Hehe:) No fakt, nawet nie przyszło mi to do głowy:).

Z aktywności do bierności


Upowszechnienie każdego nowego medium wydaje się pociągać za sobą jego trywializację. I przestawianie się użytkowników bardziej na odbiór, niż kreację i współtworzenie.

Trochę przykro patrzy się na tę degrengoladę. Objawy są delikatne, ale z perspektywy schyłku pierwszej dekady XXI wieku niepokojące. Pod koniec ubiegłegu wieku trendy było mieć bloga. Pisać długie teksty, dzielić się przmyśleniami, opisywać świat. Miliony amatorów grafomanów przestały pisać do szuflady, wypełniając internet tekstem.

Niedługo potem “strony domowe dla mas” zaoferował MySpace. Możliwość dekorowania kawałka internetu po swojemu, obsługa prostsza niż Geocities czy innych hostingów, przyciągnęły użytkowników ćwierci miliarda kont.

Na chwilę przed startem MySpace padła na pysk idea TabletPC. W założeniu bardzo sensowna, wręcz rewolucyjna. Zmniejszyć przenośny komputer o połowę &mdash wyciąć klawiaturę, połączyć wejście z wyjściem i interakcję z użytkownikiem prowadzić wprost na ekranie. Dlaczego dekadę temu się nie udało?

Wejście. Nie przyjął się komputer, na którym wpisywanie tekstów dłuższych niż pojedyńcze zdania było nieprzyjemne i powolne. Świat nie był gotowy na wyzbycie się możliwości wyrażania siebie. Kto jest na tyle szalony, żeby kilkustronicowe wpisy wklepywać na ergonomicznym odpowiedniku klawiatury telefonu…

Wróćmy do 2010, ostatniego roku pierwszej dekady. Coś się stało. Format TabletPC nagle wraca. Znikąd pojawiają się tablet MSI, Lenovo IdeaPad U1, HP Slate i inne JooJoo. I nie mają klawiatur. Ale korzystanie z internetu wygląda teraz inaczej, niż parę lat temu.

Personalizacja z MySpace jest zbyt skomplikowana dla typowego użytownika. Teraz wystarcza jedyny słuszny układ profilu na Facebooku. Nikt nie chce kolorować tła, wystarcza wrzucenie nieobrobionego zdjęcia i kilku słów statusu.

Bo czy ktoś jeszcze lubi dużo pisać? Blognotki są passe. Twitter wykazał, że ludziom do wyrażania się wystarczy 160 znaków. A może nie tyle wystarcza, co zanika umiejętność konstruowania dłuższych wypowiedzi. Już nie ma po co tworzyć, wystarczy kilka słów i ewentualny repost. Do perfekcji doprowadził to Soup.io. Tam już nawet nie trzeba repostować, można wejść na Soup (nomem omen) TV i korzystać z internetu całkowicie biernie.

Jakkolwiek pomysły na zapobieganie przeciążeniom łącza z TCP ocierają się o sztukę, to zawężenie interakcji z internetem tylko do wysyłania pakietów z flagą ack… czy to jest kierunek zmian? Czy za kilka lat korzystanie z sieci ograniczy się do do klikania Next na serwisach pokroju ChatRoulette, a korzystać z klawiatury będą umiały tylko dinozaury?


Archived comments:

Zal 2010-02-22 22:28:20

Trzymając się konwencji 160 znaków - amen.

zdz 2010-02-22 22:41:31

E, spodziewałem się czegoś w stylu “tl;dr” :)

bobiko 2010-02-22 23:34:41

ej. twitter ma 140znaków :p

lordmac 2010-02-24 08:37:57

Masz racje ale idac dalej twoim tokiem myslenia - najblizsza przyszlosc nie wyglada zbyt optymistycznie ale patrzac troche dalej w przyszlosc ta moda kiedys minie :)
Mysle ze kiedys znowu nastanie kolejny etap internetowej ewolucji i ludzie zauwaza ze 140 tweetznakow to troche za malo i wroca do pisania dluzszych tekstow albo ktos wymysli cos nowego.

Chat 2011-10-19 17:36:27

<a href="http://www.chatulkesi.com/sohbet.php" title="chat, chat siteleri" target="_blank">Chat</a>
<a href="http://www.chatulkesi.com" title="omegla, omegle" target="_blank">Omegla</a>

cam4 2011-12-10 04:27:49

<a href="http://www.chatulkesi.com" title="cam4, cam videos,chatrandom" target="_blank">cam4</a>
<a href="http://www.chatulkesi.com" title="omegla, omegle" target="_blank">Omegla</a>

Zmiana parametrów (md-)RAID w obrazkach


Linuksowa implementacja RAID, zwana md, nie bez powodu określana jest jako elastyczna. Zmiany poczynione w ciągu ostatnich kilku lat pozwalają np. powiększać RAID5 czy 6 o dodatkowe dyski, zmieniać poziomy nadmiarowości czy parametry macierzy. To wszystko ,,w locie'' i z kontynuacją w przypadku restartu komputera.

W ramach ćwiczeń postanowiłem zmienić parametr chunk size na bardziej współczesny. Od jakiegoś czasu wartością domniemaną przy tworzeniu macierzy jest 512KiB, mój domowy storage utworzony został jeszcze z 64KiB:

# ./mdadm  -Q --detail /dev/md127 
/dev/md127:

     Raid Level : raid5
     Array Size : 2930287488 (2794.54 GiB 3000.61 GB)

          State : clean

         Layout : left-symmetric
     Chunk Size : 64K

W zasadzie wystarcza jedna komenda:

# mdadm --grow /dev/md127 --chunk=512 --backup-file=/boot/raid-grow-temp
mdadm: component size 976762496K is not a multiple of chunksize 512K

Uh oh. Pierwsza przeszkodza. Faktycznie, wielkość macierzy jest o ćwierć nowego chunk size za duża &mdash 1907739,25. Potrzeba zmniejszyć RAID do 1907739*512 = 976762368.

Aby zmniejszyć urządzenie, bezpieczniej jest najpierw zmniejszyć zawarty na nim system plików. U mnie jest to ext4.

# resize2fs /dev/dm-0 
resize2fs 1.41.9 (22-Aug-2009)
The filesystem is already 732571743 blocks long.  Nothing to do!

Wielkość bloku w tym przypadku to 4KiB. Dla pewności: 732571743 * 4KiB = 2930286972, czyli wielkość w bajtach mniej-więcej odpowiadająca wiekości macierzy. RAID muszę zmniejszyć o 128KiB, ale system plików dla pewności zmniejszę o 2 mebibajty, czyli o 512 bloków, do wielkości 732 571 231.

# resize2fs -p -S 512 /dev/dm-0 732571231
resize2fs 1.41.9 (22-Aug-2009)
Filesystem at /dev/dm-0 is mounted on /; on-line resizing required
On-line shrinking from 732571743 to 732571231 not supported.

Stop. Przeszkoda nr 2. Ext4 nie da się zmniejszyć w trakcie pracy. Trzeba się pożegnać z wizją przeprowadzenia całej operacji na działającycm systemie i uruchomić komputer z Live USB. Następnie:

# resize2fs -p -S 512 /dev/mapper/mth 732571231
Resizing the filesystem on /dev/mapper/mth to 732571231 (4k) blocks.
Begin pass 2 (max = 201)
Relocating blocks             XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Begin pass 2 (max = 22357)
Scanning inode table          XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
The filesystem on /dev/mapper/mth is now 732571231 blocks long.

Teraz jeszcze restart z powrotem do właściwego systemu i można wrócić do operacji na macierzy:

# mdadm --grow /dev/md127 --size 976762368

Wykonanie polecania szybko się kończy. Jedyny ślad w logach:

md127: detected capacity change from 3000614387712 to 3000613994496

Krok kolejny, druga próba zmiany parametru:

mdadm --grow /dev/md127 --chunk=512 --backup-file=/boot/raid-grow-temp

dmesg | tail

md: reshape of RAID array md127 md: minimum guaranteed speed: 200000 KB/sec/disk. md: using maximum available idle IO bandwidth (but not more than 200000 KB/sec) for reshape. md: using 128k window, over a total of 976762368 blocks.

Czyli zaczęło się. Postęp operacji widać w /proc/mdstat, /sys/class/block/md127/, można też sprawdzić poleceniem mdadm.

# cat /proc/mdstat
Personalities : [raid6] [raid5] [raid4] 
md127 : active raid5 sda[0] sdb[3] sde[2] sdc[1]
      2930287104 blocks super 0.91 level 5, 64k chunk, algorithm 2 [4/4] [UUUU]
      [>....................]  reshape =  0.0% (90112/976762368) finish=4334.6min speed=3754K/sec

# mdadm -Q --detail /dev/md127 
/dev/md127:

     Raid Level : raid5
     Array Size : 2930287104 (2794.54 GiB 3000.61 GB)

    Update Time : Mon Jan 11 17:11:50 2010
          State : clean, recovering

         Layout : left-symmetric
     Chunk Size : 64K

 Reshape Status : 19% complete
  New Chunksize : 512K

Mijają trzy dni… A tak naprawdę to ponad pięć, zanim w logach pojawi się napis md: md127: reshape done. Nowy stan rzeczy:

# cat /proc/mdstat 
Personalities : [raid6] [raid5] [raid4] 
md127 : active raid5 sda[0] sdb[3] sde[2] sdc[1]
      2930287104 blocks level 5, 512k chunk, algorithm 2 [4/4] [UUUU]

Tak więc zmiana parametrów linuksowego soft-raid jest jak najbardziej wykonalna. Ekwilibrystyka wymagana jest w przypadku niedopasowania pierwotnych parametrów do tego co chcemy osiągnąć, co pociąga za sobą konieczność manipulacji systemem plików. Za kilka lat wszystkie te aspekty obejmie btrfs i w obsłudze będzie równie prosty co powstały na początku tego wieku ZFS. Mimo trochę większych możliwości, jak np. ustalenia poziomu RAID dla każdego pliku z osobna.


Archived comments:

jwest 2010-01-30 20:35:54

nie robiłem tego nigdy, aczkolwiek wolałbym zmagazynować dane w innym miejscu, zrobić format i zacząć od początku zamiast urządzać takie zmiany. Chciałbym mieć kiedyś czas na taką naukę linux-a, ale ponieważ go nie mam i jestem można powiedzieć laikiem, chylę przed tobą czoło ;)

Marcin 2010-01-31 02:15:49

Mnie jakoś nie przekonują macierze programowe, no poza wyjątkiem zfs-a. Wydajność i niezawodność nie ta sama. A dodatkowo raid 5 czy 6 w przypadku awarii jakiegoś dysku po prostu kuleje. I przy odbudowie macierzy bardzo łatwo zarżnąć dodatkowe dyski. Ale o tym to już pewnie nie jedną książkę napisano.

mutsGoroSmurn 2012-11-16 01:55:32

Spain Alprazolam Clonazepam Stronger Than Xanax Methotrexate For Psoriasis Liver Biopsy <a href=http://archive.org/details/GenericUltracet37.5mgOnlineWithoutPrescription>Cheap Ultracet Online</a>. Ativan And Drive What Does Bupropion Do Effects Too Many Xanax Social Anxiety Difference Between Cialis Levitra Viagra . Tramadol Tramacet Drug Ativan For Flight Anxiety . Levitra No Prescription University Of Kentucky Ativan Vaistai <a href=http://archive.org/details/Tramadol50mgGenericUsPharmacy>Cinfa 50mg Buy Tramadol</a> Lasix Cancer Aldactone Vertigo Singulair 10mg Chewable Tablets Amoxicillin Prescription Long

felaabubmah 2012-11-24 09:39:08

Flexeril Horse Valium Ativan Calculator <a href=http://www.netvibes.com/buylasixonline>Lasix Sexual Dysfunction</a> Cialis No Prescription Group Xanax Blues Totem Poles Amoxicillin Voli Low Cost Epinephrine Ativan <a href=http://www.netvibes.com/effexorxrdiscount>Prozac And Effexor Ssri</a> Is Viagra Safe For Men Atarax Tablets Non Narcotic Analgesics Methotrexate 2.5 Mg Drug Topical Finasteride 2008 <a href=http://www.netvibes.com/pricestramadol>Tramadol Mixed With Elderly</a> Propecia Versus Avodart Finasteride How Can I Check My Doctor To Prescribe Me Xanax Buy Soma Cheap No Doctor Cod Will Levitra Make You Last Longer <a href=http://www.netvibes.com/clomiddiscount>Buy Clomid Online Prescription Review Without</a> Lexapro Overdose Lethal Xanax Drug Testing Xl1 Blue Amoxicillin Is Viagra For Me How Do I Make Off Of Xanax <a href=http://www.netvibes.com/adipexdiscount>Buy Adipex Online Without A Prescription</a> Finasteride Increased Dosage Xanax Narcotic Prescription Clonazepam Pictures Diazepam Lorazepam Keyword Levitra Approved <a href=http://www.netvibes.com/tramadoldosage>Tramadol Online Banned</a> Amoxicillin Affecting Birth Control Prozac Forex Finasteride Online Consultation Cheap Order Canada Herbal Viagra Carisoprodol Soma And Watson Soma Viagra Alzheimer Cialis

Z pamiętnika florydczyka (2)


Najeździwszy się samochodem trzeba go zatankować. Wszystkie stacje benzynowe, które napotkałem, były samoobsługowe. Włożyć kartę, wpisać swój kod pocztowy celem autoryzacji, zatankować. Oczywiście mój europejski kod i AMEX działać nie chciały — tu przydał się kasjer, u którego można zrobić przedpłatę. Do kwoty $20 nawet nie wymagał podpisu.

W ogóle posługiwanie się kartą wydało mi się w Stanach utrudnione. U nas wypłata z bankomatu jest prosta: karta, PIN, kwota, potwierdzenie. Za oceanem zaskoczony byłem pytaniami o rodzaj karty (debetowa, kredytowa) i z jakiego typu rachunku mają zostać pobrane środki. Również przy płaceniu w sklepie terminal płatniczy domagał się podania rodzaju karty.

Swoją drogą wszędzie królowały czytniki pasków magnetycznych z kart. Nigdzie nie skorzystano z chipa. Rażąco odbiega to od sytuacji w Europie. Gdy w Portsmouth płaciłem kartą bez chipa, skonfudowana kelnerka wzywała swoją kierowniczkę, która po chwili odświeżania wspomnień pokazała jej do czego jest ta szczelina w terminalu (i już za trzecią próbą przesunęła kartę właściwą stroną). O obecnych u nas terminalach zbliżeniowych w USA nie ma co marzyć.

Stany gonią już powoli cywilizację w kwestii rozliczeń elektronicznych. Z poznanych osób tylko jedna odbierała tygodniówkę w gotówce, pozostali preferowali przelewy na konto. Nie zauważyłem, żeby ktoś korzystał z czeków, może w końcu odchodzą do lamusa.

Wciąż jednak w obrocie jest dużo papierowej gotówki. Odniosłem wręcz wrażenie, że kasjerzy lubują się w wydawaniu reszty w jednodolarowych banknotach. Gdy już raz udało mi się wszystkie $1 wydać na obiad, zakręciłem się na wielopoziomowym węźle z Miami i zjechałem z autostrady. Powrót wymagał przejechania przez bramkę i zapłacenia $1,25. Dałem dziesiątkę i ćwiartkę, otrzymałem z powrotem 9 (!) starannie odliczonych banknotów…


Archived comments:

Krzysztof K. 2010-01-06 19:30:59

Ja podobne problemy z płaceniem kartą bez chipa miałem ciągle w Paryżu. Dobrze, że teraz mam przynajmniej debetową teraz z chipem, to nie będę musiał szukać kolejnego bankomatu tylko dlatego, że ten właśnie magnetycznych już nie obsługuje.

Zal 2010-01-06 19:42:58

Nawiązując do papierowego pieniądza - muszę przyznać, że pomimo świadomości istnienia jego wad (np. ułatwia rozprzestrzenianie bakterii), miło jest wiedzieć, że nie odchodzi w niebyt. Pomijam już jego materialność (od złota do binarnego bytu) - jest zdecydowanie trudniej monitorować jego obieg ;]

Samo doświadczenie uważam natomiast za bardzo interesujące.

sziwan 2010-01-06 23:56:46

Bo w USA ludzie nie są w ciemię bici i nie dali sobie wmówić że karty z chipem są bezpieczniejsze od magnetycznych. Dobrze kombinują i dłużej pożyją.

tdudkowski 2010-01-07 02:45:25

@Zal: cytat ze znakomitego "Der Baader Meinhof Komplex" http://www.imdb.com/title/tt0765432/

According to a study by the Allensbacher Institute... 25% of Germans under 30 are sympathetic to the RAF. That's about 7 million people. Which makes finding them a lot more difficult. So we plan to computerise identity papers. I'll explain by giving you an example. Underground terrorists naturally hide their identities from authority. Without the new ID card... no bank account. Now they'll find it hard to rent somewhere to live. Everything will require the new cards. Gas, water, electricity. In Frankfurt alone, 16,000 customers usually pay bills in cash. We will no longer accept cash. All customers will have to use their new ID. No ID: no health care, either.

- And then?

Then we take it further. For example, No ID: no driving license, no child support payments. If everyone has to have an ID, the last handful who don't: suspects. That is a mathematical certainty. In the long term it does nothing to smash heads. Or, as some would prefer, to cut heads off. Not the police, but political powers resistant to change, allow terrorism to develop. That is my opinion.

jack 2010-07-17 18:15:55

Dzisiaj przeczytałem, że o ile przeskoczyliśmy erę czeków od razu do kart kredytowych, o tyle biedne kraje afrykańskie wskoczyły od razu w erę płatności telefonem komórkowym.
To dopiero jest skok!

Skąd czytany


Przyjrzałem się ostatnio revdnsom komputerów, z których odwiedzają mnie czytelnicy. W większości brak niespodzianek: przeważają adresy z domen związanych z polskim oddziałem France Telecom, Chello i Netią. Duże rozdrobnienie mniejszych dostawców triple-play, czasem nazwa zdradza miasto pochodzenia. Silna reprezentacja Vectranet, różne hosty z domen:

  • ∙.legnica.vectranet.pl
  • ∙.skierniewice.vectranet.pl
  • ∙.warszawa.vectranet.pl
Dalej, domeny firmowe. Odwiedziny zazwyczaj w godzinach pracy ;):
  • blueice1n1.de.ibm.com oraz deibp9eh1--blueice1n1.emea.ibm.com są cokolwiek dziwne, wskazują, że zainteresowane moim blogiem są procesy na superkomputerze przeprowadzającym obliczenia pogodowe
  • proxy-platnik.zus.pl zadziwia jeszcze bardziej. Ze składkami nie zalegam. Może to Ci poznani we wrześniu admini, uważający, że dyski twarde nie przekłamują zapisywanych danych,
  • chaos.tpnet.pl jest chyba domeną zbiorczą dla całej sieci France Telecom Polska.
  • host-∙.pzuci.pl czyżby Centrum Informatyczne?
  • bbnwebdproxy3.europe.hp.net
  • it.wp-sa.pl tutaj znajomych nie brakuje
  • host∙.venturi.pl agencja artystyczna? WTF?
W godzinach przeróżnych trafiają się odwiedziny studenckie. Nic dziwnego.
  • cca-oak-gw.cca.edu jacyś wannabe artyści, na pewno zbłądzili
  • ∙.dsv.agh.edu.pl z hosta nazwanego jak producent bielizny dla pań z większym biustem
  • k∙-∙.dwudziestolatka.ds.uni.wroc.pl gorąca?
Są też nazwy wskazujące na topologię sieci (do-atman.egazety.pl) i garść gołych adresów IP w wersji 4 i 6.

Archived comments:

Branch Predictor 2009-11-29 17:24:41

chaos.tpnet.pl to raczej TPNetowe w3cache.

AndySad 2009-11-30 21:52:29

'proxy-platnik.zus.pl' - nie musisz liczyć tylko na urzędników z szanownej instytucji, którzy mogą Ciebie nawiedzić w koszmarach, albo w realu ;)

Outlaw 2009-12-01 18:39:07

"host∙.venturi.pl agencja artystyczna? WTF?"

TO raczej firma informatyczna I NIE TYLKO, po prostu szef ma pełną głowę pomysłów :)

PS. host jest dzięki moim odwiedzinom :)

Ciechan tak, mazowieckie nie


Skusiłem się ostatnio na mazowieckie piwo miodowe. I żałuję, bardzo żałuję. Może trafiłem na kiepski egzemplarz, chociaż sprzedawca zapewniał, że kapslowane było trzy dni wcześniej. Z bólem wylałem zawartość, a butelkę wyrzuciłem szybko nawet nie sprawdzając producenta.

W tej kategorii proawdzi u mnie wciąż Ciechan Miodowy. Mętny, aromatyczny i przepyszny.


Archived comments:

pfm 2009-11-19 13:00:26

Ciechan Miodowy smaczny i zdrowy! ;) Jak tak o nim piszesz, to aż bym się kurcze napił.

wikiyu 2009-11-19 13:08:08

Ciechan - TAK
ale dla mnie zwykly jest najlepszym z rodziny, mocny to przesada, miodowy... smakuje nie jak piwo, za slodki dla mnie.
Ostatnio posmakowalo mi piwo "Lubuskie jasne pelne" ktore kupilem w sklepie kolo mojego wydzialu :D

LCF 2009-11-19 13:17:11

Ciechan przeniczny też jest ok.

occulkot 2009-11-19 13:24:52

z miodowych moge jeszcze polecić "koreb miodowy" - aczkolwiek cenowo troche wyzej niz ciechan

radmen 2009-11-19 13:39:07

Z moich odkryć to ostatni Lubuskie mocne. Troszkę ludwikiem pachnie, ale pije się przyjemnie :)

O i Perła, tyż fajowe piwko.

Co do ciechana - nie pij w dużych ilościach, to może boleć :P

ID+ 2009-11-19 13:45:18

Koreb miodowy > Ciechan miodowy (acz niewiele).

Za to uwielbiam Ciachan Porter ;]

zdz 2009-11-19 14:03:17

O tak, zacne są to piwa. Tak swoją drogą, dużo mi jeszcze zostało do skosztowania pełnego menu http://www.degustatornia.pl/, pewnie jeszcze jakieś skarby się tam kryją.

LCF 2009-11-19 14:44:48

Z degustatorni to:
- zielone irlandzkie
- łomża w każdej postaci
- koreb
- czarne miodowe

Zasadniczo jest problem, bo po kilku-kilkunastu jest mi zasadniczo już obojętne co pije.

ID+ 2009-11-19 15:26:36

@LCF
Zazdroszcze.
Mi po kilkunastu jest mi zasadniczo już obojętne gdzie leżę.

A z takich zwykłych piw to lubię Piasta mocnego i Okocim premium.

Grzegorz 2009-11-19 22:08:46

W Katowicach (os. Paderewskiego) jest fajny sklepik na ul. Sowińskiego 5A¹ z bardzo dużym asortymentem². Polecam odwiedzić i się rozsmakować w piwach bez naklejek wielkich koncernów.

¹ http://tnij.org/exla
² http://tnij.org/exk7

F12 for me


Zachęcony komentarzami pod poprzednim wpisem przymierzyłem się do aktualizacji systemu yumem. Dotąd przeskoków wersji dokonywałem z anacondą, uruchamianą z netinstall bądź preupgrade.

Przewodnik po aktualizacji yumem mówi not recommended, ale działa. Obejrzałem jaki initramfs generuje dracut, który w F12 zastąpił wysłużony mkinitrd. Całkiem przyjemny: dostępny jest shell ratunkowy, dużo rzeczy uruchamianych jest jako regułki udev. Po analizie wywołań mdadm doszedłem do wniosku, że nie powinno być problemów z moimi dyskami. I nie było. Musiałem tylko zgrać oznaczenia rootfs w linii poleceń jądra i /etc/fstab. Ostatecznie użyłem wszędzie LABEL="…" (przepisywanie UUIDów jest not fun).

To był ostatni taki rawhide. Sześć lat po wydaniu pierwszej wersji Fedora Linux, wtedy jeszcze z “Core” w nazwie, podejście do wersji rozwojowej zmienia się na bardziej debianowe. Zgodnie z założeniem No Frozen Rawhide, wersja rozwojowa nie będzie blokowana. Do tej pory przed każdym wydaniem wersji stabilnej, rozwojowa była spowalniana, dopuszczane były tylko poprawki błędów. Z tak zmrożonego archiwum wydzielane było wydanie X Fedory, jednocześnie z wypuszczeniem dziesiątek aktualizacji zbudowanych w trakcie zamrożenia.

Od tego cyklu rawhide będzie pędziło zawsze do przodu. Stabilizacja do następnego wydania będzie miała miejsce w osobnej gałęzi. Będzie się więc odbywała równolegle z pracami nad wersją rozwojową, nie na zmianę.

Znikną obrazy instalacyjne wersji rozwojowej. Stanie się ona tylko repozytorium pakietów. Instalacja rawhide będzie polegała na instalacji wersji stabilnej i aktualizacji pakietów z drzewa rozwojowego. To zastosowanie na mniejszą skalę modelu z Debiana, gdzie równolegle dostępne są gałęzie Stabilna, Testowa i Niestabilna, a na odważnych czeka repozytorium Eksperymentalne.


Archived comments:

Dżordż 2009-11-19 07:56:00

Troche z innego tematu: http://seclists.org/dailydave/2009/q4/46

:)

zdz 2009-11-19 18:48:13

Summary jest złe: any *local* user can install any signed package. A jak wiadomo, jak ktoś ma lokalny dostęp do maszyny, to po zawodach.
Z jednej strony wiele hałasu o nic: ustawienie domniemane jest skierowane na użytkowników ,,desktop''. Administrator serwera powinien znać się trochę na Linuksie i umieć wyłącza się to jednym poleceniem.

zdz 2009-11-19 18:49:12

Nie skończyłem: z drugiej strony pewnie ktoś się przyłoży do stworzenia profili uprawnień, i w F13 będzie do wyboru desktop/server/komórka itp.

No F12 for you!


Próba aktualizacji mojego ostatniego systemu z Fedory 11 na 12 skończyła się niepowodzeniem. Krótka konsultacja z developerami zostawiła mnie z perspektywą czekania linuksianego pół roku.

Konfigurację dyskową w rzeczonym komputerze mam w miarę prostą. sda1 to /boot. Pozostałe dyski, sd{b,c,d,e} spina programowy raid5, zaszyfrowany z użyciem LUKS. Na szczycie jest ext4 zawierający cały /.

Problem wynika z tego, że dyski raidowe nie zawierają partycji. Co nie podoba się instalatorowi Fedory (anacondzie). Jak to zwykle w takich wypadkach następna wersja już powinna działać:

<dlehman> zdzichuBG: we do not support the use of unpartitioned/raw disks in anaconda. I'm currently working on it for F13.

Zostaje mi: a) czekanie na F13; b) aktualizacja żywego systemu z uzyciem yum; c) hackowanie anacondy.

Osoby zainteresowane postępem w naprawie mogą śledzić stan błędu 489991.


Archived comments:

LCF 2009-11-09 23:36:35

upgrade na żywym systemie z 'yum'-em działa. Przynajmniej od FC2 do FC11 nigdy nie miałem problemu.

flegmatyk 2009-11-10 11:17:23

Aktualizacja powinna zadziałać bezproblemowo.

Z pamiętnika florydczyka (1)


Po podróży trzema samolotami wsiadłem w samochód i ruszyłem w kraj, w którym powstały filmy drogi. Nic dziwnego — po Stanach Zjednoczonych Ameryki poruszać się inaczej niż samochodem jest ciężko. Zaś siedzenie za kierownicą to czysta przyjemność.

Doświadczenia z Florydy pokazują, że większość dróg jest kilkupasmowa. Nawet te podrzędne. Dodatkowo, przy skrzyżowaniach niemal obowiązkowe są pasy do skrętu w lewo i w prawo. Ruch jest wyjątkowo płynny. Raz, ograniczenia prędkości nie są tak dotkliwe jak w Polsce. Zazwyczaj trochę ponad 70 km/h w mieście. I wszyscy tyle jadą. Dwa, gdy światła zmieniają się na zielone, cała kolumna samochodów jak stała, tak równo rusza. Powód prosty: niemal wszystkie samochody tutaj mają automatyczną skrzynię biegów. Po zwolnieniu hamulca samochód od razu powoli rusza. Nie ma nikogo, kto zamiast wystartować zmienia biegi.

Światłami nie trzeba się przejmować skręcając w prawo. Tak, jakby na wszystkich skrzyżowaniach były polskie zielone strzałki. W wyjątkowych wypadkach pojawia się napis zakazujący takiego manewru. Ale naprawdę rzadko. No i właśnie, napis. Większość znaków na Florydzie ma formę napisu, nie piktogramu. Czasem nawet zabawnego, jak seria znaków “patience”, “pays”, “passing zone”, “in 1 mile” przed dodatkowym pasem do wyprzedzania na wyjątkowo wąskim odcinku drogi. Przydatne są też informacje, że następne światła to skrzyżowanie z np. Yamato Road.

Światłami nie trzeba się również przejmować po wjechaniu na autostradę. A tych jest sporo do wyboru. Sam zestaw międzystanówek ma 75 tys. km, a oprócz nich mnóstwo innych w podobnym standardzie. Nie każda ma 5 pasów, ale praktycznie po każdej jedzie się wygodnie. Nie za szybko, w zależności od stanu dozwolona prędkość to 105÷120 km/h, ale wszyscy się tej prędkości trzymają. Przekraczających zaraz wychwytują radiowozy. Samochody jadą więc równo i można zaplanować wycieczkę. Mając do przejechania 300 mil można bezpiecznie założyć, że do celu dotrzemy równo cztery godziny po wjechaniu na autostradę. Bardzo przydaje się wtedy tempomat w samochodzie.

Wspomniany radiowóz widać z daleka z powodu ferii świateł, jakimi się mieni. Kilkukolorowe koguty na dachu, za tylną szybą, migające światła drogowe nie pozwolą przeoczyć takiego pojazdu. Zresztą strobosygnalizacja jest w Stanach bardzo popularna. Autobusy szkolne mrugają na pomarańczowo. Śmieciarki i pojazdy budowlane na biało. Drogi w przeważającej większości wyposażone są w odblaskowe elementy. Nawet w trakcie remontu nawierzchni tymczasowe, żółte pasy uzupełnione są odblaskami.


Archived comments:

ved 2009-10-27 11:36:02

Strasznie idylliczny obraz Stanów tutaj przedstawiasz. Albo we Florydzie macie jakąś enklawę albo coś niesamowitego musiałoby się stać w ciągu ostatnich 3 lat. Pozwolę się przyczepić, bo z mojego doświadczenia wcale to tak pięknie nie wygląda:
1) ograniczenia prędkości - moim zdaniem są tak samo, jak nie bardziej, dotkliwe jak w Polsce. Normą jest ograniczenie do 25-35 mph jeśli tylko w okolicy mili znajduje się szkoła/szpital. No ale w mieście to jeszcze pół biedy, dużo gorzej jest na autostradach, gdzie maksymalna prędkość to 75-80 mph (80 to tylko niektórych hrabstwach w Teksasie). To już nawet w Polsce mamy wyższe ograniczenia, a uwierz mi, że nic nie jest tak denerwujące jak za wolna jazda na dłuższym dystansie. Do tego oni naprawdę mają warunki, żeby po tych autostradach można było jechać spokojnie 100 mph miejscami.
2) radiowozy - z tymi to jest tak, że po prostu trzeba uważać. Policjant może się równie dobrze przyczepić do za wolno jadącego samochodu. Normą jest, że spokojnie możesz przekroczyć ograniczenie prędkości o jakieś 10%. Po drugie nawet jeśli zostaniesz zatrzymany przez radiowóz to w większości z tymi policjantami da się normalnie porozmawiać i zostać tylko upomnianym. Miałem taką sytuację kilkukrotnie. :-) A oprócz tego to skubańcy są cwani, np. chowają się w cieniu mostu w czarnym radiowozie, etc. No i do tego zmierzą twoją prędkość stojąc/jadąc przed tobą/za tobą/z naprzeciwka, nie będzie pana mierzącego do ciebie suszarką.
3) planowanie wycieczek - w większości wypadków możesz zaplanować znając same ograniczenia (albo sprawdzając na Google Maps), ale zdarzają się niechlubne wyjątki. Miałem kiedyś taką sytuację w L.A., że stałem w korku na 6-pasmowej autostradzie o godzinie 2 w nocy z soboty na niedzielę...
To chyba tyle co pamiętam na początek, pozdrawiam.

Outlaw 2009-11-03 22:11:18

Przedstawiłeś to tak że chce się tylko wyjeżdżać :) Chyba aż tak kolorowo nie jest...? ;/

PS. Przeprowadziłeś się na stałe?

zdz 2009-11-05 21:12:40

Outlaw, drogi są fajne. Ale nie wszędzie, jak pisze ved. Mniej fajne rzeczy opiszę w kolejny(m|ch) wpisach.
I bez przeprowadzki, to tylko wyjazd służbowy i do Polski trzeba wrócić.

Zbigniew Czernik 2009-12-08 13:31:20

"ferii świateł" -> "feerii świateł"

Miejsce na katedrze


Ostatnie spotkanie z Piotrem dało bardzo pozytywnego kopa nastrojowego. Lubię przekazywać wiedzę. Fajnie jest przy okazji zebrać do kupy i uporządkować to, co wiem. Chciałbym tak częściej. Najlepiej do większej widowni.

Pomysł doktoratu opuścił mnie już na dobre, więc wykładać mogę głównie w ramach grup zainteresowań. Na szczęście są takie. Jak tylko będę przez dłuższy czas na miejscu, mam zamiar wystąpić parę razy przed trójmiejskimi linuksiarzami. Co najmniej powtórzę pogadankę o wirtualizacji oraz mój BLUGowy wykład o DTrace. W zanadrzu czeka też przegląd mechanizmów z systemów operacyjnych z naciskiem na Linuksa. Np. co, jak i dlaczego z I/O schedulerem.

Ludzie naprawdę nie wiedzą o rzeczach, które mi wydają się oczywiste. Chciałbym uzupełnić ich braki. Information wants to be free!


Archived comments:

Zal 2009-09-29 22:46:11

Daj znać, kiedy masz zamiar w ramach TLUG-u coś zaprezentować. Z chęcią bym posłuchał - szczególnie o DTrace ;]

Seban 2009-09-30 09:13:18

Zgadzam się z Zalem, szczególnie o DTrace :]

acid 2009-09-30 14:36:01

a ja chętnie bym posłuchał czegoś o wirtualizacji

mmazur 2009-09-30 23:09:09

Czemu nie doktorat?

zdz 2009-11-05 22:27:48

Pomysł doktoratu pojawił się wyłącznie dzięki namowom mojego promotora, i nawet kilka miesięcy krążył mi po głowie. Jednak nie widzę siebie na uczelni i nie mam czasu tak naprawdę. Organizacja ważniejszych życiowcych kwestii mnie pochłania na razie.

Zal 2009-12-12 01:39:32

Czyżbyś miał zamiar pojawić się na Zimowisku 2010? :D

zdz 2009-12-13 00:35:17

Jak widać :)

Pingwin kieszonkowy


Jakie możliwości ma linuksiarz chcący kolejnego komputera, tym razem w kieszeni?

  • OpenMoko pierwszy poważne środowisko dla linuksofonów. Niestety, Freerunner pod względem technicznym wyraźnie odstaje od aparatów telefonicznych z końca pierwszej dekady XXI wieku. Programistycznie za to dość dobrze, kilka wspieranych dystrybucji i interfejsów użytkownika do wyboru.
  • coś na Androidzie; czyli Android/Linux od Google/OHA. Duży wybór sprzętu, jednak oprogramowanie mocno różni się od standardowego Linuksa. Pisanie aplikacji przede wszystkim w odmianie Javy, natywnie zadanie jest utrudnione przez specyficzną bibliotekę C, brak X11 i reszty standardowego stosu API.
  • Palm Prē lub Pixi; całkiem przyjemna słuchawka, w środku prawdziwy GNU/Linux — glibc, upstart, pulseaudio, D-Bus. Na wierzchu zaś WebOS, czyli środowisko działające na WebKicie. Zamknięte. Możliwość pisanie i używania aplikacji natywnych jest nieoczywista. Jak wgłębię się w SDK będę w stanie napisać więcej na ten temat.
  • Nokia n900 z Maemo na pokładzie. Czwarte wcielenie tabletu internetowego, teraz potrafi już działać jako telefon. Również pełna dystrybucja, prawie otwarta, z aktywną społecznością. Pełen zestaw znanych bibliotek, PulseAudio, GUI zaś można tworzyć w GTK lub Qt.

Z racji posiadania przez każde z urządzeń funkcji telefonu, większość z nich można nabyć od operatorów komórkowych. Ma to dwa plusy: niska ceną (kilkaset złotych) i abonament w zestawie. Osobno, cena sklepowa takiego n900 to 2 499 zł, a i tak trzeba jeszcze wykupić plan taryfowy, żeby sensownie z gadżetu korzystać.


Archived comments:

pecet 2009-09-10 23:05:06

nokia n900 to nie telefon z tego co wiem...

pecet 2009-09-10 23:06:08

a wybacz pomyliło mi się z poprzednią wersją n800/n810

Michał Górny 2009-09-10 23:20:18

Można też wziąć Motkę E6 i się zmieścić w 400 PLN ; p.

pecet 2009-09-10 23:20:44

ta... bez wifi

jachacy 2009-09-10 23:57:04

To chyba sztuka dla sztuki? Jak ze wszystkimi opensource'owymi wydmuszkami.

O Androidzie jest głośno od wielu miesięcy, a ilość oprogramowania nie poraża, w przypadku jakiegoś Maemo, OpenMoko będzie jeszcze gorzej.

LCF 2009-09-11 05:23:44

Heh wszystko co wymieniłeś to tylko wannabe iPhone. A po co sobie pod górkę robić ?

zdz 2009-09-11 09:56:05

iPhone w ogóle nie dorasta do tej listy. Wg http://linuxoniphone.blogspot.com/ nawet do zabawy się jeszcze nie nadaje. O oryginalnym osftware nawet nie ma co wspominać - zamkniete, ograniczone, not fun.

dos 2009-09-11 21:54:04

Nokia N900 ma mnóstwo zamkniętych elementów systemu, z aplikacjami do telefonowania wcale się nie pobawisz... Poza tym Maemo ma dziwne i niejasne do końca podejście do oddawania społeczności z powrotem tego, co zrobili... W przyszłości telefonie ma obsługiwać ofono (którego szczerze mówiąc bardzo nie lubię, ja raczej w FSO siedzę :P), ale z tego co mi wiadomo ta przyszłość nie jest bliska, więc z wymienionej listy tylko Freerunner jest rzeczywiście otwarty i wolny... Mnie tam wystarcza, ale może faktycznie super-wypasiony technologicznie nie jest :P Przydałby się porządny GTA03, oj przydałby się. Szkoda, że póki co nie ma szans na jego powstanie :/

A wspominanie iPhone'a pod tą notką to może być tylko i wyłącznie jawne trollowanie...

sprae 2009-09-12 20:37:36

Dos: Nie siej defetyzmu. W odróżnieniu od OpenMoko nikt w Nokii się nie czaruje i nie nęci społeczności otwartością i tym, że jutro będzie lepiej. Jeśli chodzi o nadchodzącą platformę programowo sprzętową było jasno powiedziane, że stosunek otwartego do zamkniętego będzie 80:20%. I tego się trzymają. W końcu każdy (oprócz RMS) chce mieć grafikę 3d, obsługę dość pokaźnej ilości sprzętu zawartego w OMAP3xxx i chipsetu telefonu. To warunek nie tylko wygody, ale i opłacalności tego przedsięwzięcia.
Z dostępem do elementów telefonu nie chcę nic przesądzać bo nie było premiery, ale to będzie stworzone prawdopodobnie jako element gstreamera, tak jak skype, wplecione w telepathy. Najśmieszniejsze, że już niektórzy z branży telekomunikacyjnej powiedzieli, że stos komórkowy jest zbyt dostępny.
Czego można nie lubić we frameworku do dbus? Obraziłeś się, że ludzie z OpenMoko mają własny?
Co do iPhone to też jest fajna platforma, ale jej target jest skierowany do innych.

dos 2009-09-12 20:48:51

a) odróżniaj projekt Openmoko od firmy. Inicjatywy społecznościowe (SHR) i oddane społeczności (FSO) traktuje jako projekt. Firma czarowała i nęciła, i za dobrze na tym nie wyszła. Projekt jednak ma się świetnie i rozwija się naprawdę szybko.
b) argumentacja "mimo, że możemy to nie otworzymy aplikacji do kontaktów, smsów i do telefonowania, bo programiści mogliby się poczuć urażeni" jest dla mnie śmieszna
c) ofono powstało po freesmartphone.org, tworząc dokładnie to samo co FSO. Poczytaj sobie jak ludzie od ofono odpowiadali na pytania dlaczego tworzą coś niekombatybilnego, skoro już jest coś stworzonego po to, aby niekombatybilności uniknąć (mowię o API, nie o implementacji). Ich argumentacja jest po prostu śmieszna i nie trzyma się kupy.
Jestem w stanie zrozumieć to, że coś się komuś w danej platformie może nie podobać i stworzyć coś własnego. Ale wszelką argumentacje programistów ofono i Maemo na pytanie "dlaczego?" można streścić w jednym zdaniu: "bo tak". Albo "bo nie znam istniejącej rzeczy, nie chce mi się sprawdzać co to, więc napiszę sobie coś własnego". Jakby nie mogli powiedzieć wprost - "nasi sponsorzy chcą mieć pełną kontrolę nad projektem, żeby mogli zamykać i otwierać to co oni chcą". Porównać to można do Microsoftu, który tworzy swoje fundacje wspierające FLOSS i wydaje otwarty standard OOXML. Jak to jest z tą otwartością - wszyscy wiemy...

dos 2009-09-12 20:57:45

Tak podsumowując: mam poprostu żal do twórców ofono za to, że nie można z nimi przeprowadzić żadnej dyskusji, dlaczego zdecydowali się na tworzenie własnego frameworka i w wyniku tego - niekombatybilnych aplikacji do już istniejących. Przewagi ofono nad FSO również nie potrafią wskazać, a jeśli wskazują - nijak to ma się do rzeczywistości. Po prostu mam do nich żal, że pisząc aplikację dla SHR nie będzie mogła ona być odpalona na Maemo (i odwrotnie) tylko i wyłącznie z powodu dużych pieniędzy stojących za plecami sponsorów. No i osobiście nie kupiłbym N900, gdyż ma zamknięte to, co mnie najbardziej interesuje i w czym bardzo lubię grzebać na Freerunnerze (i patrząc na efekty prac społeczności - nie tylko ja) - stack telefoniczny. Zazdroszczę Maemo siły roboczej, ale żałuję, że zamykają się - w sensie takim, jak to robi Google z Androidem. Mimo, że w Maemo zdecydowanie łatwiej byłoby zachować otwartość (nie mówię w tym momencie o kodzie źródłowym), bo nie jest ono oparte na własnych rozwiązaniach (takich jak Dalvik), tylko czymś z czego korzystamy na zwykłych pecetach.

sprae 2009-09-12 21:14:59

a) Ok przepraszam. Mój błąd. Zapomniałem o społeczności. Trochę osieroconej, ale prawdziwej.
b) Śmiem twierdzić, że jeśli interfejsy dbus kontaktów i sms-ów będą jawne to każdy będzie mógł z nich skorzystać po swojemu. Wiadomo jak tworzy się soft w korporacji, niektórzy woleli by go (przynajmniej w początkowym okresie) nie publikować, bo to może się skończyć zjechaniem produktu w społeczności. Nokia z reguły z czasem mięknie (jak Cannonical) i otwiera kolejne komponenty.
c) Ja widzę jeszcze jedną przyczynę. Mogli oczywiście nie wiedzieć, o istnieniu konkurencji lub ja trywializować, lecz myślę, że to raczej kwestia pieniędzy. Ci ludzie chcą zarobić na własnej koncepcji. Gdyby wzięli inną, to by nie mieli zbyt wiele do roboty ;-). No chyba, że FSO jest GPL.
Do niedawna tak było z PHP, że każdy pisał własne cmsy, każdy miał własny sklep, aż konkurencja sprowadziła takie działania do nieopłacalności.
Śmiem twierdzić, że wina leży też po stronie FSO. Zbyt wiele uwagi przyłożono dla produktu, a zbyt mało dla jego popularyzacji i rozpowszechnianiu informacji u potencjalnie zainteresowanych firm. To największy błąd młodych startupów - myślenie, że produkt sam się obroni swoją boskością.

dos 2009-09-12 21:24:57

Pierwsza implementacja FSO (napisana w pythonie) jest na GPL, druga (napisana w Vali) jest na LGPL. A jak dla mnie to mogli napisać własną implementacje, byle tylko zachowali zgodność API. Przy okazji mogli by też wspólpracować w rozwijaniu interfejsu, ulepszać go na swoje potrzeby i wszyscy byliby szczęśliwi. To jest właśnie mój główny wyrzut w stronę Nokii i Intela - oni mają zdecydowanie większe nakłady finansowe i możliwości biznesowe niż FSO, więc dość prawdopobne jest, że w bezpośredniej konfrontacji ofono wygra, mimo, że wcale nie będzie musiało być lepsze. I to trochę boli moje programistyczne serce ;)

Specyficzna logika e-BOK PlusGSM


Im dłużej uzywam e-BOK Plus GSM, tym bardziej mam wrażenie, że projektował go zagorzały wróg ergonomii.

Mój wykładowca od Handlu w Internecie podkreślał, że jeśli przeważająca większość robi daną rzecz w jakiś sposób, to należy zrobić tak samo. Żeby nie działać wbrew nawykom klientów. Przykładowo, jeśli większość menu nawigacyjne umieszcza na górze i po lewej stronie, to też należy tak zrobić. e-BOK PlusGSM ma menu po prawej stronie…

Prawdziwy opad szczęki zaliczyłem w tym tygodniu. Po kolei. Do zalogowania się potrzebny jest numer telefonu i kod. Opis pod pola do wpisywania głosi:

Pluskod lub hasło do rachunku elektronicznego dla klientów abonamentowych, albo ostatnie 4 cyfry kodu PUK dla użytkowników prepaid.
Po zmianie przeglądarki nie mam zapamiętanego kodu, więc wygrzebałem z papierów czterocyfrowy numerek z opisem Pluskod4. Uwierzytelnienie, hasło jednorazowe z SMSa i… nie ma nigdzie opcji Rachunku Elektronicznego. Nie ma tam, gdzie pamiętam. Przeklikałem inne opcje &mdash również brak. No to do pomocy. Tam piszą, że menu powinno wyglądać tak:

[rachunek
elektroniczny]

Natomiast u mnie wygląda zgoła biedniej:

[ebok u mnie #1]

Rozmowa z biurem obsługi też dużo nie dała. Konsultant zapytał mnie o kod — nie miałem pod ręką, więc uwierzytelnił innymi danymi. Potem poklikał i powiedział, że u siebie widzi tą opcję. Hm, wcześniej testowałem 3 różne przeglądarki (na 2 różnych silnikach), po rozmowie sprawdziłem czwartą na jeszcze innym silniku i bez efektu.

Coś mnie jednak tknęło. Konsultant zapytał o pięciocyfrowy kod autoryzacyjny. Dalsze grzebanie w papierach dało wynik w postaci ciągu cyfr o żądanej długości, przewrotnie nazwanego Pluskod5. Lekko podejrzliwy wpisałem w oknie logowania numer telefonu i dłuższy kod. Po chwili telefon zawibrował otrzymawszy SMSa z hasłem jednorazowym. Udało się zalogować. Wszedłem w znane menu, które teraz wyglądało trochę inaczej:

[ebok u mnie #2]

Podsumowując: e-BOK PlusGSM pozwala logować się na jedno konto przy użyciu różnych haseł. W zależności od użytego hasła dostępne są różne opcje w menu. Ma to jakiś sens, ale come on! Konto jest jedno, tylko jedno hasło powinno pasować. Konsultant na infolinii nie zająknął się o możliwości uzyskania dostępu innym hasłem. Może nawet o tym nie wiedział?

Dodać jeszcze nie dochodzące SMSy o nowych rachunkach, faktury wystawiane na miesiąc przed dokonaniem ujętych na nich rozmów, brak powiadomienia o zmianach w regulaminie i już wiem, że z Plusem pożegnam się w dniu pojawienia się n900 u Ery.


Archived comments:

Urban 2009-09-08 22:55:53

Nic osobistego, ale jeśli napisali, żeby podać ten pięciocyfrowy to come on! Podanie czterocyfrowego może trochę zmienić sytuację ;)

zdz 2009-09-08 22:58:29

Napisali jak zacytowałem: pluskod albo *4* cyfry PUK. Nie pisali, że pluskod ma mieć 5, więc jak znalazłem pierwszy z brzegu, który miał 4 (o, taką cyferkę sami podali) i którym dało się zalogować, to dalej nie szukałem.
I jeszcze jeden kamyczek: dwa pluskody, hasło jednorazowe, a żeby pobrać PDFa z fakturą trzeba kolejnego hasła. Nawet mój bank nie ma tylu barier.

Urbanius 2009-09-08 23:00:46

4 cyfry PUK dla użytkowników prepaid. Dobra, rozumiem o co chodzi ;). Kiedyś, jak to wprowadzali to mówili o co chodzi.

deluge 2009-09-08 23:05:18

a wystarczyłby mail z fakturą, jak mbank z wyciągiem ... ale to pewnie za trudne dla speców z plusa

jendras 2009-09-09 00:59:18

@zdz najśmieszniejsze jest to, że tym hasłem od faktury PDF też możesz zalgować się do ebok :)
Masz więc 3 hasła, którymi można się zalogować.
BTW
Próbowałeś może robić jakieś staty zużycia telefonu? Ja chciałem OCRem wrzucić billing do excela, ale niestety PDF jest zahasłowany :/

Jajcuś 2009-09-09 09:53:20

AFAIR to nie zupełnie to samo konto. Jedno to jest konto klienta (który może mieć wiele telefonów), drugie konto konkretnego telefonu (np. pracownika firmy, który może o czymś tam decydować, ale osobiście umowy z Plusem nie ma).

Lam 2010-03-16 12:41:23

Jęczysz.

- Jajcuś napisał prawidłowo: możesz do konta podłączyć telefony np. swoich dzieci i dać im "słabe" hasła tylko do telefonów. Sam używasz "mocnego" hasła konta. Twój bank nie ma takich "barier"? Chyba raczej takiej możliwości :)

- Plusowy e-BOK już dawno umożliwia zdefiniowanie "hasła" zamiast "kodu" i nie wysyła żadnych esemesów autoryzacyjnych/haseł jednorazowych. Haseł do PDF-a z fakturą również sobie nie przypominam (kiedy już przestawisz się na hasło).

Dlaczego uznali, że stare kody są mniej bezpieczne niż nowe hasła - ciężko stwierdzić, tu rzeczywiście mają u mnie minusa, ale choćby fedorowa Bugzilla też wymusza zmiany haseł co jakiś czas, więc...

Nie obczajałem tego ich nowego systemu, który wdrażają, boję się takich korporacyjnych nowinek ;) Oby poprawili ergonomię (menu po logicznej stronie, bo czytam od lewej do prawej) nie uszczuplając funkcjonalności i prędkości.

A to wszystko napisałem tylko po to, żeby na końcu mieć pretekst napisać: duel w QL, noobie?!

Wspierajmy polskie memy internetowe, tak mało ich mamy: jestem hardkorem


Ziarno zasiał krótki film na youtube, nagrany prawdopodobnie komórką. To w nim padają słowa o urywaniu od internetu i byciu hardcorem.

Potem poszło jak to w internecie... od pierwszych, nieporadnych grafik, przez składankę w stylu comixed.com, aż do kolaży a'la GTA. Można również kupić koszulkę z odpowiednim motywem.

Informacja, że Bagiński zrobi film o powstaniu warszawskim z hardkorem zaowocowała nawiązaniami do memu w komiksach:

Na szczególną uwagę zasługuja nawiązania:

Z rzeczy dziwnych, ktoś pokusił się nawet o napisanie gierki w Java SE, a na serwisach aukcyjnych prawdziwy hardkor może nabyć certyfikat.


Archived comments:

Anonymous 2009-09-07 00:16:12

xenu jest zlewę, ale pedomiś najlepszy xDDDDDDDDD

Michał Górny 2009-09-07 00:16:56

xenu zlewę!

Paweł Ciupak 2009-09-07 00:17:13

Wszyscy żeście zlewę.

Dodek 2009-09-07 00:18:14

zlewę

Miranda McKennitt 2009-09-07 00:18:31

Też miałam słitaśny seks ze zlewę.

zdz 2009-09-07 00:19:22

WTF?

Paweł Ciupak 2009-09-07 00:19:54

Kazałeś wspierać polskie memy które ssą, zlewę ;>.

Dodek 2009-09-07 00:20:33

Pawel Ciupak: i tak jestes zlewę

Paweł Ciupak 2009-09-07 00:21:11

Dodek: no u, zlewę.

zdz 2009-09-07 00:21:18

A które nie ssą?

Michał Górny 2009-09-07 00:21:43

Pawle, zaprzeczam, jakobym był zlewę.

Paweł Ciupak 2009-09-07 00:23:32

Michale, potwierdzam, jakobyś był zlewę.

@zdz: Żadne, zlewę.

Esor 2009-09-07 00:24:57

zlewę!

Anonim 2009-09-07 00:25:07

A PEDOMIŚ NAJLEPSZY XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

stołę 2009-09-07 00:27:31

XENU JEST ZLEWĘ xxDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Riddle 2009-09-07 00:28:24

Widzę, gówniarze, że chcecie koniecznie mieć zablokowany dostęp do Joggera.

Zal 2009-09-07 00:29:04

Bijcie masterczułki!

Dodek 2009-09-07 00:29:22

Riddle: zlewę?

anoriell 2009-09-07 00:31:43

Riddle: Dobra, bo teraz to nawet ja nie rozumiem za co chcesz im dostęp blokować... o_O

Znaczek 2009-09-07 00:32:16

zlewę?

Zlewę 2009-09-07 00:32:38

 

Paweł Ciupak 2009-09-07 00:32:41

@anoriell: Pewnie za to, że są zlewę ;>.

stołę 2009-09-07 00:36:19

XENU JEST ZLEWĘ

XTP na 12%

Michał Górny 2009-09-07 00:45:30

Riddle widzi tu spisek, który z pewnością ma na celu obalenie Apple'a.

zlewę 2009-09-07 00:46:33

metale to zlewę
czy robie to dobrzę?

zlewę 2009-09-07 00:47:18

metale to zlewę
czy robie to dobrzę?

SEBA 2009-09-07 00:47:29

[cool][czesc]

riddle 2009-09-07 00:48:18

Poprzedni komentarz nie jest mojego autorstwa. Może to sprawdzić autor bloga w panelu administracyjnym i porównać z Tym:

http://offtopic.jogger.pl/2009/03/17/iphone-os-3-0/#comm-1437900
http://img.riddle.pl/Komentarze_%C2%AB_Panel_administracyjny_%C2%AB_Jogger.pl-20090907-004738.png

wolo 2009-09-07 00:50:07

no i kogo to niby obchodzi?

riddle 2009-09-07 00:50:56

sorki to jednak byłem ja, lubie po prostu swe pachy

Miranda McKennitt 2009-09-07 00:51:36

riddle: Bo jesteś zlewę, przystojniaku.

riddle 2009-09-07 00:51:41

A gdyby szablon używał znacznika http://wiki.jogger.pl/wiki/Tagi/Komentarze#COMMENT_NICK_CLASS to byłoby widać, że to „guest” a nie „jogger”.

Ktoś po prostu lubi się podszywać i siać zamieszanie. Autor bloga może to spokojnie podejrzeć i jeśli chce, zablokować tą drugą osobę.

riddle 2009-09-07 00:52:47

metale to zlewę
to jednak znów ja
cholerka ciąglę się mtlę

Michał Górny 2009-09-07 00:52:54

@riddle, „tę”, analfabeto!

Anonymous 2009-09-07 00:54:03

no i kto w końcu jest tu zlewę?

Del 2009-09-07 00:54:38

Link z grą; jak w dzisiejszych czasach można wrzucać na neta obrazki w bmp...

Anonymous 2009-09-07 00:56:00

@Anonymous:
xenu

Paweł Ciupak 2009-09-07 00:56:15

„A gdyby szablon używał znacznika http://wiki.jogger.pl/wiki/Tagi/Komentarze#COMMENT_NICK_CLASS to byłoby widać, że to „guest” a nie „jogger”.”

Pssst, riddle, to jest standardowy szablon Joggera…

(sry za trolling)

Skubert 2009-09-07 00:57:31

>Paweł Ciupak >(sry za trolling)

Paweł Ciupak 2009-09-07 00:58:28

@Skubert: oh u, zlewę.

riddle 2009-09-07 00:58:47

Znów ktoś się pode mnie podszywa, proszę autora stronki o zbanowanie tych oszustów, oraz o omiecenie sobie okolic odbytu strugą wody z prysznica.

Skubert 2009-09-07 00:59:38

Kuciapka, ur zlewę

ridd1e 2009-09-07 01:00:42

to nie ja!

Paweł Ciupak 2009-09-07 01:01:12

@Skubert: no u, zlewę.

Dodek 2009-09-07 01:02:11

Paweł Ciupak: on jest prawy, nie, ty zlewę

xenu 2009-09-07 08:32:01

Dwie sprawy
1) Tak, jestem zlewę
2) Polskie chany spłodziły od ch... dużo memów ale i tak macie je w głębokim poważaniu więc ich nie przytoczę :)

Michał kUtek Kuciński 2009-09-07 13:47:33

Nie wiem jak wy, ale ja obawiam się, że to może być wina acodinu. Czy ktoś stanowczo protestuje?

Dodek 2009-09-07 13:49:35

Nie, kUtek, to dlatego, że jesteś (i Ciupak też) zlewę.

Zlewę 2009-09-07 20:36:37

Zlewę!

Paweł Ciupak 2009-09-07 20:36:39

Zaprzeczam, jakobym był zlewę.

Skubert 2009-09-07 20:37:22

kuciapka, jesteś, jesteś, tylko nie chcesz się przyznać, zlewę

DeSnajpa_VII 2009-09-07 20:37:56

>xenu
Did you mean: x3nU jest zlewę?

Paweł Ciupak 2009-09-07 20:39:01

@Skubert: u too, maþafacca. Zlewę.

Skubert 2009-09-07 20:39:25

Tak, tak jesteś zlewę, kuciapka

Paweł Ciupak 2009-09-07 20:39:55

Swój swojego zlewę zawsze pozna.

Skubert 2009-09-07 20:40:46

kuciapka, jesteś zlewę, pjona! xenu, chodź do naszego grona zlewę

riddle 2009-09-07 20:43:12

Żaden z powyższych komentarzy nie był mojego autostwa. Mam nadzieję, że uda się namierzyć podszywacza i doprowadzić go przed oblicze organów ścigania.

zdz 2009-09-07 21:15:26

riddle, jak chcesz się bawić, to mogę Ci podesłać listę IP.

Co się dzieje z Google?


Od kilkunastu tygodni obserwuję postępujący upadek jakości usług oferowanych przez Google. I to tych podstawowych, z których firma zbudowała swoją potęgę.

Najpierw Groups zaśmiecone zostały wynikami indeksowania forów internetowych. Dokopanie się do postów z Usenetu graniczy teraz z cudem. Nigdzie nie widzę ustawienia, które przywracałoby działanie GG do normy.

Potem zauważyłem, że w wynikach wyszukiwania haseł typu ,,cokolwiek wiki'' polska Wikipedia zaczyna być pokazywania przed angielską wersją. Uporczywie klikam [X] przy jednych i ↑ przy drugich, ale G jeszcze nie nauczyło się pokazywania odnośników do en.wikipedia.org przed .pl.

Kolejny zawód spotkał mnie po wejściu na News. Wybór oryginalnych artykułów zastąpiony został ich polskimi tłumaczeniami, zazwyczaj spóźnionymi o tydzień. Tutaj na szczęście na dole strony znajduje się odnośnik do wersji angielskiej.

Wygląda na to, że wielkie G zamienia się w wielkie g*. Jeśli tylko MS Bing zrobi się taki wspaniały jak to pokazują w reklamach, faktycznie może zagrozić ,,internetowi'' z Montain View.


Archived comments:

Piotr Konieczny 2009-09-02 12:27:44

&hl=en i po problemie.

pfm 2009-09-02 12:33:12

Wprawdzie pojęcie jakości jest dość względne i dla przeciętnego zjadacza chleba przeszukiwanie forów może wcale nie być takie złe (ponieważ z pewnością więcej zjadaczy chleba korzysta z forów niż Usenetu, gdzie pogubiliby się i nie potrafili komunikować na poziomie), ale zgadzam się co do joty. Tak to jest z rynkiem: produkty zmienia się tak, żeby więcej osób chciało ich używać. (Tak w każdym razie patrzę na zmiany takie jak indeksowanie forów.)
Z takich i innych powodów korzystam czasem do innych wyszukiwarek: clusty.com albo cuil.com.

sziwan 2009-09-02 13:31:39

+1 cuil

Branch Predictor 2009-09-02 13:57:22

Co do grup: szukasz <fraza> group:pl.* (albo alt.pl.*) i masz wyniki z polskiego usenetu.

Dodek 2009-09-02 15:23:14

Wyszukujesz z Polski to daje Ci polskie wyniki. Proste.

jam łasica 2009-09-02 18:34:04

> nie nauczyło się pokazywania odnośników do en.wikipedia.org przed .pl.

"Ustawienia"? :P

kklimonda 2009-09-02 20:10:59

Nie mogę się z tobą zgodzić ale to pewnie dlatego, że z uporem maniaka przestawiam wszystkie usługi Google na język angielski więc większość problemów przez ciebie opisanych mnie nie dotyczy.

Trobin 2009-09-02 22:15:06

A poza tym Google zbudowało swoją potęgę na AdWords i AdSense :D. Ale to tylko tak się czepiam!
Jak dobrze, że ja nie korzystam nałogowo z usług Google i nie mam ciśnienia, żeby wyniki z en.wikipedia.org były przed .pl. :D

pfm 2009-09-05 10:31:25

Ale trzeba przyznać, że coś dobrego też udaje im się zrobić. Właśnie zajrzałem na iGoogle i zobaczyłem sporo zmian: osadzili tam swój GChat, lepiej zintegrowali z GMailem, przeorganizowali trochę te takie "taby" - ciekawe.

I przyznam, że jestem bardzo ciekaw w jaki sposób oni przechowują te wszystkie dane. :)