Jedni rodzą się programistami, inni sysadminami, a jeszcze inni zmieniaczami
toneru. Jarek zgoda jakiś czas temu męczył się z konfiguracją reverse
proxy i z radością wrócił do klepania kodu. Ja czułbym się odwrotnie.
W wakacje siedziałem w 30 stopniowym upale wdrażając bardzo przyjemny
system centralnej autoryzacji. Konta i hasła użytkowników znalazły się
w LDAPie, ich katalogi domowe na macierzy udostępnionej przez NFS i Sambę.
Efekt jest niesamowicie wygodny: administrator zakłada konto użytkownikowi
poprzez zrobienie wpisu w LDAPie. Od tego momentu użytkownik korzystając
ze swojego loginu i hasła:
- zalogować się na wszystkie serwery Linuksowe i Windows
- zalogować się na dowolnej stacji roboczej, również pod Linuksem
czy Windows
- uzyskać dostęp do sieci WiFi (zabezpieczonej WPA)
Oczywiście wszędzie ma dostęp do swojego katalogu domowego, niezależnie
od komputera i systemu operacyjnego. Gdy w końcu dopiąłem ostatni
element, zobaczyłem ,,Połączono z siecią bezprzewodową'' a moje oblicze
rozświetlił uśmiech. I poczułem ogromną satysfakcję, która nie opuszczała
mnie przez kilka dni. A potem dostałem solidną premię.
Różnymi drogami o tym wdrożeniu dowiedział się kolejny klient.
Wdrożenie u niego było prostsze o WiFi, ale pojawił się inny
element: serwery na Solarisie. Nie było tak łatwo. I nie chodzi
o to, że Linuksy do LDAPa konfiguruje się kilkoma kliknięciami.
Solaris wydaje się byc zrobiony pod kątem współpracy z Sunowym
Directory Serverem i niezbyt odpowiadała mu struktura działającego już OpenLDAPa.
Od siedzenia w zaszumionej serwerowni bolała mnie głowa.
Po 8h myślenia w pracy wracałem do domu i nie mogłem zasnąć
zastanawiając się, gdzie jest haczyk. Gdy wymyśliłem rozwiązanie,
nie mogłem zasnąć z niecierpliwości, a na drugi dzień okazało się,
że dalej nie działa.
W końcu zrobiłem wszystko jak trzeba. W wyniku uzyskałem 4 pliki,
które wystarczyło przenieść na Solarisowe serwery i wykonać na nich
svcadm enable ldap/client
. I ponownie satysfakcja wywołała
u mnie uczucie szczęścia.
Nie żałuję tych kilku dni. Poszerzyłem swoją wiedzę o PAM,
zaoszczędziłem na jedzeniu, przypomniałem sobie DTrace. I po
przydługiej grze wstępnej zostałem uraczony uczuciem, które
potrwa conajmniej do końca weekendu. Czy ktoś jeszcze
pamięta reklamy To uczucie może trwać do 48 godzin
? :-)
Sysadminem trzeba się urodzić, a mnie się to udało.
Archived comments:
Phisikus 2007-01-05 13:32:56
Tak. Są ludzie stworzeni do adminowania. Urodzeni by się logować na roota.;-)
Jajcuś 2007-01-05 13:33:09
Gorzej jak nie ma się kiedy "tym uczuciem" nacieszyć, bo się w takim tempie zapieprza na okrągło... a i po pracy, czy w weekend w każdej chwili może zadzwonić telefon...
Dlatego czasem wolę spokojną pracę developera.
A z administrowania lubię to co opisałeś: wdrożenie konkretnej rzeczy, tak żeby zadziałała i można było o niej zapomnieć. Tyle że jak ktoś potrzebuje admina, to nie tylko do skonfigurowania systemu ale i opieki nad nim...
I chyba najlepiej mi tak "okrakiem" -- jedną nogą w adminowaniu, drugą w developerce... Nawet gdy byłem zatrudniony jako admin, to serwer DHCP sobie sam napisałem ;-)
mmazur 2007-01-05 13:53:21
Ja pracuję w czymś ala startup, gdzie zasadniczo od ludzi się wymaga płynnego używania linuksa. Czyli (a) pisanie kodu + (b) zarządzanie własnymi maszynkami.
Jajcuś 2007-01-05 13:57:19
Zarządzanie własną maszynką, a zarządzanie infrastrukturą sieciową, czy kompleksowa administracja serwerem, to trochę różne rzeczy.
mmazur 2007-01-05 14:00:47
Maszynek jest trochę więcej, niż jedna, a u nas jest tak, że ludzie po prostu dostają maszyny i są w pełni odpowiedzialni za napisanie kodu i jego zdeployowanie.
Fakt, to nie jest zarządzanie infrastrukturą sieciową, ale praca zdalna, więc to i tak musi robić ktoś inny.
Inna sprawa, że mi akurat coś takiego odpowiada. Człek sobie sam panem.
tdi 2007-01-05 14:02:58
radiusa do wifki podpiąłeś ? a windowsy samba i ldap?
zdz 2007-01-05 17:45:01
tdi: tak, Samba daje Windowsom katalogi domowe i uwierzytelnia na podstawie danych w LDAPie. Wifi zapewnia jakis AP Ciscowy, który współgra z FreeRadiusem, który z kolei sprawdza login/hasło we wspomnianym LDAPie.
DeHa 2007-01-05 22:12:53
A mówią, że czarodziej nigdy nie zdradza sekretów swoich sztuczek.
Piotr Konieczny 2007-01-06 03:08:32
sysadminem i developerm nie warto być tylko w jednym wypadku -- jesli poprawia sie czyjes wdrozenie/dokancza czyjsc kod.
W takich chwilach mam ochote wszystko wy(*#%T#!@ i zaczac od nowa po swojemu... i nierzadko jest to szybszy sposob na dojscie do celu :)
z 2007-01-06 16:18:33
DH: taki ze mnie czarodziej, jak z tylnej części pewnego zwierzęcia hodowlanego instrument dęty.