Celebrację premiery Star Wars: Episode 7 – Awakening of The Force by Disney™
należy przeprowadzać odpowiednio – z prawdziwymi laserami i
prawdziwym odparowaniem fragmentów ciała. Wobec czego tydzień temu, po 25 latach
noszenia okularów i soczewek kontaktowych (-4 i -4,25), przeszedłem operację TRANSK-PRK.
Tylko na taką kwalifikowałem się z uwagi na cienką rogówkę, poniżej 500 µm.
(Ten akapit może być trudny w odbiorze dla osób wrażliwych). Metody laserowej
korekcji wzroku (LASIK, LASEK, TRANS-PRK) poprawiają kształt rogówki w oku. Operacji poddawana jest głębsza warstwa – trzeba się jakoś dostać do środka przez warstwę nabłonka.
W LASIKu rogówkę ciacha się i odkłada na bok, bo korekcji zakłada z powrotem.
Oprócz noża, cięcie można zrobić laserem. Miejscowo podgrzewając tworzy się mikropęcherzyki rozrywające tkankę. TRANS-PRK idzie dalej, całkowicie anihiluje
nabłonek odstrzeliwując go. Stąd dłuższa rekonwalescencja, ale i tak jest lepiej
niż przy metodach z rozpuszczaniem nabłonka alkoholem.
Komu powyższy opis nie dostarcza wystarczająco silnych doznań gastrycznych,
może obejrzeć
początek Psa Andaluzyjskiego.
Operacja zaczyna się od przyjęcia środka uspokajającego, przeciwbólowego i
czekaniu aż zaczną działać. W czepku, jednorazowej koszuli i ze zdezynfekowaną okolicą
oczy ląduje się na stole. „Poduszka” trzyma głowe nieruchomo, przed twarz wjeżdża
maszyneria. Światło na sali gaśnie. Jeszcze tylko pytanie o imię i nazwisko, czy aby na pewno mamy właściwą osobę i amputujemy właściwą nogę.
Lekarz do twarzy przykleja chustę chirurgiczną z wycięciem na oko, zakłada
rozwieracz powiek. Jeszcze jedno zakroplenie i przecieranie oka gąbeczką z chemią.
Dziwne uczucie – cały czas widzimy i czujemy smyranie po krzywiźnie oka. Następnie
pada „proszę patrzeć w zieloną kropkę” i następuje uruchomienie baterii turbolaserów.
Zielona kropka w ciągu kilku sekund z punktu staje się poświatą wypełniającą
większość pola widzenia. Jednocześnie można poczuć zapach palonych włosów (ciekawe,
że wszyscy dobrze wiemy jak śmierdzą palone włosy). Nasz nabłonek rogówki właśnie dostał
skrzydeł i unosi się w powietrzu po całej sali.
Następuje właściwa korekcja kształtu wnętrza rogówki.
Po wyrównaniu przez chwilę robi się bardzo jasno, gdy do oka przykładają
jakiś szklisty, żelowy przyrząd. Chwilę później następuje założenie „opatrunku”
w formie szkła kontaktowego. Całość trwa dosłownie kilka minut, można znaleźć
filmy TRANS-PRK na YouTube
(oglądanie nie wywołuje torsji, w przeciwieństwie do np.
film z LASIK na Wikipedii)
Tu następuje albo powtórzenie procedury dla drugiego oka, albo koniec. Wyjście
z sali operacyjnej do oczekujących na nas osób jest doskonałą okazją do trollingu („Ciemność!
Widzę ciemność!”). Po krótkiej kontroli zakładamy okulary przeciwsłoneczne z
polaryzatorem (SwissMed w Gdańsku daje je w cenie zabiegu) i czekamy na wypis. W
tym czasie powoli zaczyna się ból.
Po zabiegu w piątek, przeżycie weekendu było naprawdę ciężkie. Zakraplanie oczu
serią specyfików 5× dziennie bardzo utrudnia opuchlizna i wrażliwość na światło. Ciało
orientuje się w obrażeniach i zaczyna leczyć oparzenie. Dzięki opiece Żony* i mocy Ketonalu
przetrwałem. Większość czasu oczy miałem zamknięte, co powodowało przysypianie w
trakcie słuchania książek. Za to ze zdziwieniem odkryłem, jak dobrze znam swoje mieszkanie
po omacku.
* – żona nie jest dostarczana przez SwissMed
Po trzech dniach pierwsza kontrola. Zdolny do walki z czołgami. Lekarz zdejmuje
soczewki, ogląda oko. Już nie boli, Wszystko dobrze. Cała obsługa operacji i rekonwalescensji
jest całkiem sprawna, ale brakowało mi informowania o tym co i kiedy będzie się działo.
Np. jakie są etapy samej operacji. Albo jak długo zanim pojawi się ostrość. Po tygodniu
oko jest już zaleczone, ale mózg musi od nowa nauczyć się akomodacji – w końcu takiego aparatu optycznego nie miał do dyspozycji od 25 lat.
Tydzień minął z incydentalnym łapaniem ostrości widzenia, co 3 godziny aplikacji
czterech różnych kropli do oczu, słuchaniem audobooków i spaniem z osłonkami na oczy przyklejonymi do twarzy.
Po ustawieniu fontu w rozmiarze dla ślepych da się korzystać z Kindla.
Ponieważ nie mogę używać komputera, wpis został podyktowany kotu przy użyciu Jedi mind-tricks.
Archived comments:
Krystek 2015-12-12 03:15:01
Ja bym zemdlał na stole zabiegowym...