Odpowiednie dać rzeczy słowo?



Słuchając ostatnio radio zauważyłem różnicę w nazywaniu proponentów i oponentów Uni Europejskiej. O ile zwolennicy zazwyczaj są zwolennikami, to przeciwnicy nazywani są niezmiennie eurosceptykami.

Nigdy nie nazywa się ich wprost przeciwnikami. Nazywanie ich sceptykami sugeruje, że są to osoby (jeszcze) nie przekonane. Tym samym bagatelizuje ich poglądy, nadając im piętno tymczasowych, sugerując, że z czasem porzucą je na rzecz jedynych właściwych. Czyli, że Unia jest The Best.

Jest to drobna manipulacja mająca na celu dyskredytację drugiej opcji. I jak każda manipulacja wywołuje u mnie poczucie niesmaku.


Archived comments:

Moarc 2009-05-24 21:19:21

skoro na zwolenników mówi się uniafagi, to wszystko jest dobrze ;p

sziwan 2009-05-24 21:21:56

Wot dialektyka. Zjawisko nienowe, ale dobrze, że zauważyłeś. Polecam porównać z casusem "sprawiedliwości społecznej".

marcoos 2009-05-24 22:58:44

Dziś przeciwnicy - Liga Polskich Rodzin vel "LiPeRtas" - nazywają się sami euroentuzjastami i w ogóle owijają się w niebieskie flagi z gwiazdkami i krzyczą, że UE jest fajna, a tylko Traktat Lizboński jest przegięciem. :)

http://libertas.eu/pl/about-us

Bartini 2009-05-25 11:59:24

@marcoos: A czy można mieć inną koncepcję UE niż "jedyna-słuszna-federacja-z-traktatem-lizbońskim", czy jest się od razu przeciwnikiem-antyeurosceptykiem.

Biały 2009-05-27 12:00:52

Zwolenników nazywa się „euroentuzjastami”. Więc też można by narzekać, że ten „entuzjazm” sugeruje jakieś emocjonalne zaślepienie, w przeciwieństwie do sceptycyzmu, który jest postawą zdrową i racjonalną.

Comments


Comments powered by Disqus