Dzień z życia studenta wydziału ETI



Środa. Wstałem sobie później, o 9, bo nie miałem dużo spraw do załatwienia tego dnia. Najważniejsza była dwudziestominutowa wyprawa na drugie osiedle, do administracji akademików, gdzie miałem odebrać swoje skierowanie do DS5-łącznik.
Po dotarciu na miejsce i przywitaniu się z sekraterką dostałem przekierowanie do kierowniczki DS5, gdzie powędrowało moje skierowanie. Ta miła osoba zaś oznajmiła, że owszem, kwitek z moim nazwiskiem się pojawił, jednak nie mogę się wprowadzić, bo to miejsce żeńskie :-/ Po wyjaśnieniach i telefonie do dziekanatu, wziąłem skierowanie i wróciłem na wydział. Zapukałem do drzwi WKS i zostałem bokiem wprowadzony do dziekanatu przed godzinami jego otwarcia. Znaleziono mi miejsce w DS3 i kazano zgłosić się ze 1,5-2h w celu odebrania świstka.
Celem zabicia nudy ustawiłem się w kolejkę do kierowniczki dziekanatu. Jak już się dostałem i wyłuszczyłem swoją sytuację (w związku z Planem A) dostałem skierowanie do pokoju 136 gdzie zajmują się planami studiów. Tamże, po ponownym przedstawieniu mojej sytuacji, zrobiono duże oczy i kazano mi iść... do kierowniczki dziekanatu. Zastosowałem się do tego i z kierowniczką ustaliłem, że lepiej pójdę bezpośrednio do dziekana.
Odstawszy swoje w kolejce stanąłem twarzą w twarz z Prodziekanami ds. Rozwoju oraz Kształcenia. Trzecie tego dnia sprawozdanie z mojej sytuacji i parunastominutowa rozmowa skończyła się moim ogólnym roztrzęsieniem, zdenerowaniem i wysokim ciśnieniem. Jak zwykle (no, drugi raz w tym roku kalendarzowym, ale też była to moja druga wizyta u dziekanów - więc jak na razie w 100% przypadków) zostałem wyśmiany. Żebym już sobie poszedł, kazano mi złożyć podanie u kierowniczki dziekanatu wraz z indeksem, wtedy oni podejmną decyzję (haha). Wychodząc dostałem jeszcze od pani z dziekanatu kopertę zawierającą moje skierowanie do akademika, z prośbą o pokazanie tego skierowania w Administracji Osiedla Studenckiego. Już raz tam byłem tego dnia, ale spacer jest przecież OK. Do kierowniczki z podaniem już się nie dostałem (pracują przecież tylko 3 godziny dziennie przez 4 dni w tygodniu), więc szybkim krokiem udałem się do Administracji.
Zostałem poproszony o odniesienie kilku skierowań do DS2 (na górce :-/), bo nie było gońca. Zgodziłem się, bo prawie po drodze do DS3 miałem. Na szczęście pojawił się goniec i mogłem iść ze swoim skierowaniem prosto do DS3.
Mija więc 20 minut, wchodzę do kierowniczki, pokazuje skierowanie, dowód i wszystko OK. Kończy mi wypisywać kartę wejścia i prosi mnie o zdjęcie. Zonk. Nie mam, ale może być ksero. Ok, zaraz wrócę, wychodzę z DSu, najbliższe ksero jest na wydziale. Truchtem biegnę (to paręset metrów tylko) i staję na końcu długiej kolejki...
Ksero zdjęcia z indeksu ukazuje kogoś o wyglądzie Chewbacci z gwiezdnych wojen. Krótki namysł i wydaję równowartość piwa na ksero kolorowe. Przynajmniej wyglądam na kserze jak ja.
Kierowniczka zdziwiona - ,,Był pan u fotografa, że tak długo?'' Usłyszawszy o kolejkach klepie się w czoło - ,,No tak, przecież nie powiedziałam panu, że mamy ksero na w akademiku''. My fault, powiniem zapytać.
Potem tylko wejście na górę, po plecak w DS2, zostawienie go w moim nowym pokoju, do sklepu po ładną flaszkę, na drugie osiedle celem zostawienia u kumpla (nie było go), więc z powrotem. I to szybko, bo o 20.00 X Zebranie Rady Użytkowników SKOS PG. Zebranko skończyło się koło 22, idąc z kumplami zaszedłem ponownie na drugie osiedle, wypiłem piwko z LCFem i potuptałem do swojego DSu. Wpół do jedynastej byłem już w swoim pokoju, po całym dniu biegania tam i z powrotem przez Gdańsk Wrzeszcz. I tak już prawie od dwóch tygodni. Ten wydział obsysa. o


Archived comments:

horpah 2003-10-11 13:53:33

Oj, tru, tru. Akademiki bywają jak alkoholowe czarne dziury! Należy bardzo uważać, żeby nie przekroczyć granizy horyzontu zdarzeń. Później wszelkie prawa fizyki tracą ważność. :)

yaro 2006-09-25 21:16:03

horpah niech nie pierdoli, pewnie nigdy nie mieszkał w akademiku. nie jest tu az tak zle jak mowia różne stereotypy krążące wsrod młodziezy.

Comments


Comments powered by Disqus