Dzisiaj anegdota.<br><br>Nasza kota ma w sypialni, na komodzie, budkę w które...
Dzisiaj anegdota.
Nasza kota ma w sypialni, na komodzie, budkę w której śpi. Przynajmniej w założeniu, bo to menda i czasem jak skuma, że śpimy to przenosi się na kołdrę. Mi to zwisa, ale żonie się niewygodnie śpi.
Interluda: zapewne każdy właściciel futra wie, że śpiący w optymalnym miejscu kot zaczyna ważyć 2x więcej, przybiera konsystencję przelewającą się przez ręce i generalnie utrudnia próby przeniesienia go.
Ponieważ żona ma skrupuły (kotek tak słodko śpi, nie można go ruszać) to zaproponowałem, że jak znowu menda przyjdzie, to ja ją wezmę i przeniosę do budy. Poszliśmy spać.
Następne wydarzenia znam z relacji małżonki, bo ja jak śpię to śpię.
Kot przyszedł na kołdrę. Małżonka budzi mnie. Otwieram oko, a małżonka wskazuje na obiekt mruczący i mówi:
– Kot!
Moja reakcja jest najbardziej adekwatna do tego zagrożenia. Wyciągam się nad żoną, sięgam ręką do kota. Głaszczę*.
Odwracam się i zasypiam z powrotem.
* kota, nie żonę
Nasza kota ma w sypialni, na komodzie, budkę w której śpi. Przynajmniej w założeniu, bo to menda i czasem jak skuma, że śpimy to przenosi się na kołdrę. Mi to zwisa, ale żonie się niewygodnie śpi.
Interluda: zapewne każdy właściciel futra wie, że śpiący w optymalnym miejscu kot zaczyna ważyć 2x więcej, przybiera konsystencję przelewającą się przez ręce i generalnie utrudnia próby przeniesienia go.
Ponieważ żona ma skrupuły (kotek tak słodko śpi, nie można go ruszać) to zaproponowałem, że jak znowu menda przyjdzie, to ja ją wezmę i przeniosę do budy. Poszliśmy spać.
Następne wydarzenia znam z relacji małżonki, bo ja jak śpię to śpię.
Kot przyszedł na kołdrę. Małżonka budzi mnie. Otwieram oko, a małżonka wskazuje na obiekt mruczący i mówi:
– Kot!
Moja reakcja jest najbardziej adekwatna do tego zagrożenia. Wyciągam się nad żoną, sięgam ręką do kota. Głaszczę*.
Odwracam się i zasypiam z powrotem.
* kota, nie żonę
Shared with: Public
Comments
Comments powered by Disqus
Koteł rezydenturę zaczął od doby w łazience, tam gdzie kuweta. Następne kilka dni spała kocilla pod naszym wyrem. A potem w nogach. Potem na nogach. Potem przenosiła się coraz wyżej i wyżej. Co ciekawe - spała kocilla na małżonce mojej szanownej. Moja szanowna małżonka wyklinała koteła, że przez sierściucha się nie wysypia, bo się boi, że ją zgniecie, itp. W końcu koteł w ramach podboju wszechświata zaczął spać przytulony do twarzy mojej małżonki stopniowo wygryzając ją z poduszki.
Skończyło się na tym, że szanowna małżonka moja kupiła dla koty osobną poduszkę i na wyrku są trzy poduszki - od dalekich dzikich rubieży patrząc - moja, mojej szanownej małżonki, i koty - najbliżej użytecznej krawędzi.