Odpowiedzialność owszem, jest, ale to kwestia ubezpieczenie OC dla wszystkich 6 członków Zarządu. No i skoro jest nas tyle, to ilość pracy automatycznie się dzieli. W tym roku i tak poświęcałem czas na to, co powinien robić normalny zarząd; ten co mieliśmy był narzuconą spółką dewelopera (z tej samej grupy kapitałowej), której pracownicy ograniczali się do mówienia ,,ja nic nie wiem'' przez telefon. Śmiem nawet twierdzić, że większość roboty wymaganej przez rodzącą się Wspólnotę została już zrobiona.
Spoko, poczekaj aż trafisz na mur drugiej strony pomnożony przez wszechobecną biurokrację. Można się pochlastać ze szczęścia i przechodzi ochota na cokolwiek. Wysyłanie pism po raz 10 o to samo, bo druga strona nie odpisuje i ma to w dupie. Pewne działania ogranicza reszta wspólnoty, która nie chce płacić, bo im to nie przeszkadza, a coś wygeneruje koszt w ich mniemaniu niepotrzebny itd. Anyway powodzenia.
Pisma trzeba odpowiednio redagować. Jeśli przyjmuje się (i informuje się o tym w piśmie) np 14 dniowy okres reakcji po którym uznaje się sprawę za przyjętą zgodnie z punktem widzenia aplikującego - działa.
Taaa takie też mają w dupie np. developerzy. Jak Ci się nie podoba to conajmniej 2 letnia batalia sądowa i może coś się osiągnie. A tym samym wracamy do punktu a czyli po co ponosić koszty, które nie wiadomo kiedy i czy się zwrócą.
W tym roku i tak poświęcałem czas na to, co powinien robić normalny zarząd; ten co mieliśmy był narzuconą spółką dewelopera (z tej samej grupy kapitałowej), której pracownicy ograniczali się do mówienia ,,ja nic nie wiem'' przez telefon.
Śmiem nawet twierdzić, że większość roboty wymaganej przez rodzącą się Wspólnotę została już zrobiona.