Proste rozwiązanie Linuksa na pendrive
Linux zainstalowany na pendrive przydaje się od czasu do czasu. Czy to do uruchomienia jakiegoś obcego komputera, czy do ratowania systemu. Niestety, ponieważ pendrivy to crap, dość często nośnik pada i trzeba przygotować nowy.
Instalowanie Linuksa nie jest zupełnie porywające, więc powtarzanie
tej czynności co parę lat po prostu nudzi. W pewnym momencie po instalacji
zrobiłem tzw. golden image, który nagrywałem na nowy nośnik korzystając
z dd
. Ale to był tylko półśrodek: obraz nieużywany starzał się,
a aktualizowanie pena USB który ma jakies 10 IOPSów trwało wieki.
Na szczęście wpadłem na o wiele prostsze i skuteczniejsze rozwiązanie.
Obraz o wielkości niecałych 8GB trzymam dalej na dysku, ale dodatkowo jest
podpięty pod maszynę wirtualną. Żeby zaktualizować albo zmienić konfigurację
włączam VMkę, robię co trzeba i wyłączam. Obraz dysku jest w każdej chwili
gotowy do przeniesienia na nowy pendrive za pomocą dd
.
Pamiętać trzeba jedynie o odpowiednim initramfs. Ponieważ domyślnie
utworzy się tylko taki ze sterownikami potrzebnymi w maszynie wirtualnej (więc
np. sterownik dysku typu Virtio), trzeba wymusić dodanie sterowników potrzebnych
do startu z pendrive. W pliku /etc/dracut.conf.d/usb-root.conf
wpisujemy:
Od tej pory initramfs utworzony w maszynie wirtualnej będzie też w stanie uruchomić system z pendrive.add_drivers+="usb_storage uas"
Comments
Comments powered by Disqus