Dzisiaj anegdota



Nasza kota ma w sypialni, na komodzie, budkę w której śpi. Przynajmniej w założeniu, bo to menda i czasem jak skuma, że śpimy to przenosi się na kołdrę. Mi to zwisa, ale żonie się niewygodnie śpi.

Interluda: zapewne każdy właściciel futra wie, że śpiący w optymalnym miejscu kot zaczyna ważyć 2x więcej, przybiera konsystencję przelewającą się przez ręce i generalnie utrudnia próby przeniesienia go.

Ponieważ żona ma skrupuły (kotek tak słodko śpi, nie można go ruszać) to zaproponowałem, że jak znowu menda przyjdzie, to ja ją wezmę i przeniosę do budy. Poszliśmy spać.

Następne wydarzenia znam z relacji małżonki, bo ja jak śpię to śpię.

Kot przyszedł na kołdrę. Małżonka budzi mnie. Otwieram oko, a małżonka wskazuje na obiekt mruczący i mówi:
– Kot!
Moja reakcja jest najbardziej adekwatna do tego zagrożenia. Wyciągam się nad żoną, sięgam ręką do kota. Głaszczę*.
Odwracam się i zasypiam z powrotem.

* kota, nie żonę

Comments


Comments powered by Disqus