Fajnie jest być deweloperem



I budować mieszkania, ot co. Co by się nie robiło i tak firma wyjdzie na swoje.

Jest w Trójmieście firma Hossa, budująca osiedle Wiszące Ogrody. Aktualnie zaliczyli drobną obsuwę i termin oddania budynku przesunął się o trzy tygodnie, z pierwszego na 20 października.

Kupujący trochę źli, ale od czego odsetki karne? Wg umowy, za każdy dzień opóźnienia 0,02% ceny mieszkania. Czyli przy mieszkaniu za 300k PLN, 60 zł dziennie. Nieźle, jak na otarcie łez.

Deweloper jednak stratny nie będzie. Szczęśliwym dla niego trafem, powierzchnia wybudowanych mieszkań trochę się zwiększyła. Nie dużo, ułamki typu 0,2 m², ale klienci muszą za ten nadmiar dopłacić. Co przy obecnej cenie mieszkań zeruje się z kwotą odsetek, które musiałaby zapłacić Hossa. Mieli farta!

Oczywiście zawsze można wezwać swojego specjalistę do weryfikacji powierzchni geodezyjnym pomiarem. Ale wtedy te kilkaset złotych inkasuje on.


Archived comments:

AdamK 2011-10-17 10:26:43

Wystarczy dalmierz laserowy który ma dziś każdy w miarę rozgarnięty robociarz od remontów/wykończeń. Policzy to od razu powierzchnię, trwa pięć minut, a robociarz ci to pomierzy za darmo, jeśli później go weźmiesz do wykończenia.

Zal 2011-10-17 10:47:04

@AdamK: Ale pewnie jakichś niezbędnych certyfikatów uwiarygadniających jego umiejętności oraz pozwalających na obdarzenie go zaufaniem przez dewelopera nie posiada ;]

zammer 2011-10-17 10:55:14

Zal++

Wszystko rozbija się o to, że geodeta z uprawnieniami może postawić pieczątkę i podpisać się pod papierem, że mieszkanie ma np. 64,32 m^2 zamiast obiecywanych 65 czy 64. Wtedy można deweloperowi dmuchnąć w nos już. Dalmierz uprawnień niestety nie ma. Ba, nawet jeśli będzie on legalizowany z jakąś kosmiczną homologacją - nadal nie będzie to podstawa do niczego.

Jeśli zaś spojrzeć na taką sprawę z innej strony - kupuje człowiek mieszkanie, płaci 7000 zł za metr kwadratowy. Coś tam się kopie i mieszkanie ma pół metra kwadratowego mniej niż w papierach. Zatrudnienie specjalisty z uprawnieniami wychodzi na plus. Tylko należy pamiętać, że metraż mieszkania należy sprawdzać *bez* tynków/wykończenia g-k :P

pim 2011-10-17 15:30:56

Nie pomyślałbym, żeby kogokolwiek porobić w taki sposób. Co za ludzie :)

weosły kosiarz 2011-10-17 16:40:02

No nie zgodziłbym się. Wszystko zależy od umowy. Ja płacę za metry użytkowe, co odjęło 0.5m^2 mieszkania, wprawdzie nie u hossy.

W umowach developerskich jest lepszy wałek. Maksymalna kara nalicza sie po 3 miesiącach co oznacza, że za roczne spóźnienie należy się taka sama kara jak dla kwartału. Jak można się domyśleć bank nie zawiesza naliczania odsetek, które w okresie budowlanym kredytu są odpowiednio większe.

AdamK 2011-10-17 18:18:02

Ale to nie jest mierzenie działki żeby trzeba było mieć uprawnienia. Wystarczy dobra miarka i znajomość matematyki na poziomie szkoły średniej (jak kąty nie są proste).

Warto sobie umowę przepatrzyć pod kątem klauzul niedozwolonych, bo to co pisze wesoły kosiarz brzmi jak jedna z nich.

zammer 2011-10-17 18:22:22

To jest mierzenie nieruchomości i nic nie poradzisz. Może i Kowalski sobie zmierzy dobrą miarką, ale deweloper nie uzna tego wyniku, zrzucając różnicę na błąd pomiaru. Jakby chciał się wykłócać i wstępować na drogę prawną - też mu nikt nie uzna tych wyników, potrzeba będzie biegłego/osoby z uprawnieniami.

sziwan 2011-10-18 17:44:24

Caveat emptor. Wszystko jest kwestią umowy. Jeśli ktoś podpisał umowę która pozwala deweloperowi na domierzanie wg swojego widzimisię to teraz ma o co prosił.

AdamK 2011-10-19 08:10:20

@zammer: a i owszem, z tym że w sądzie za biegłego płaci sąd (a ostatecznie strona przegrana).

Comments


Comments powered by Disqus